Gospodarka przyhamuje
Nasz Dziennik, 2007-12-31
Niezależnie od lekkiego przyhamowania gospodarki powinniśmy mieć do czynienia z dalszym spadkiem bezrobocia, choć już nie tak znaczącym jak w ostatnich latach
W 2008 roku nie będziemy mieli do czynienia już z aż tak dynamicznym wzrostem gospodarczym jak w mijającym. Dlatego tym większa jest rola rządu, by przygotował warunki podtrzymania solidnego wzrostu PKB. Z niecierpliwością czekamy więc na konkretne działania nowej ekipy rządzącej, która żyjąc jeszcze zwycięskimi wyborami, koncentruje się raczej na zwiększaniu popularności, próbując wykazać, jakie to rzekomo wielkie szkody wyrządzili naszej gospodarce jej poprzednicy.
Fakty dla utyskujących na poczynania poprzedniego rządu w dziedzinie gospodarki są jednak nieubłagane. Mijający rok zakończymy bowiem z około 6,5-procentowym wzrostem gospodarczym. Biorąc ponadto pod uwagę 6,1-procentowy wzrost produktu krajowego brutto w roku 2006, przez ostatnie dwa lata mieliśmy do czynienia z najdynamiczniejszym wzrostem naszej gospodarki od dziesięciu lat.
Niezależnie jednak, kto znalazłby się u sterów władzy w 2008 roku, musiałby się zmierzyć ze spadkiem koniunktury i zarazem z koniecznością podjęcia działań dla podtrzymania jak największego wzrostu PKB. Wraz z nowym rokiem wejdziemy bowiem w okres pewnego spowolnienia gospodarki. Nie będzie ono jednak aż tak bardzo gwałtowne. Jeszcze poprzedni rząd, przygotowując projekt budżetu państwa na 2008 rok, założył obniżenie dynamiki wzrostu gospodarczego do 5,5 procent. Związane to będzie między innymi z obniżką koniunktury w gospodarce światowej, ale też będzie wynikać z sytuacji wewnątrz naszej gospodarki. Znaczna poprawa koniunktury gospodarczej w poprzednich dwóch latach sprawiła bowiem, że wiele firm zbliżyło się do wyczerpania swoich "mocy produkcyjnych", a ich zwiększeniu skutecznie przeszkadza trudność w pozyskaniu wykwalifikowanych pracowników.
Na podtrzymanie wzrostu gospodarczego niebagatelny wpływ będzie mieć kwestia wykorzystania należnych nam funduszy ze środków unijnych. W tej sytuacji niepokoić musi oczekiwanie beneficjentów tych środków na odpowiednie rządowe decyzje o rozdzieleniu pieniędzy. Tym bardziej że jedynie do końca 2008 roku mamy czas na wykorzystanie pieniędzy przysługujących nam z UE na lata 2004-2006.
Niezależnie od lekkiego przyhamowaniu gospodarki powinniśmy mieć do czynienia z dalszym spadkiem bezrobocia, choć już nie tak znaczącym jak w ostatnich latach.
Poprawa sytuacji gospodarczej w ostatnich latach przełożyła się bowiem na wzrost zatrudnienia. A w ślad ze wzrostem liczby pracujących spadała też stopa bezrobocia. Chociaż jej zmniejszenie stymulowane było dodatkowo wyjazdami naszych rodaków do pracy za granicę. Jeszcze pod koniec 2003 roku mówiliśmy o rekordowym 20-procentowym bezrobociu. Na koniec listopada w urzędach pracy jako bezrobotni zarejestrowanych było już około 11,4 proc. czynnej zawodowo ludności. W przyszłym roku skala spadku bezrobocia nie będzie tak dynamiczna. Rząd zakłada jednak w budżecie państwa, że stopa bezrobocia na koniec 2008 roku powinna jednak osiągnąć wartość jednocyfrową.
Bezpośrednio na własnej skórze możemy natomiast odczuć wzrost inflacji. Będzie on wiązał się m.in. ze wzrostem cen żywności, a spowodowany będzie także podwyżką cen prądu, jak również drożejącą ropą naftową na światowych rynkach. Oczekiwany wzrost inflacji sprawia, że powinniśmy się również przygotować na to, iż Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny podniesie stopy procentowe.
Wielkim wyzwaniem dla rządzących będzie obniżenie wskaźnika zadłużenia naszego kraju. Jak bardzo obciąża nas zaciągany dług, wystarczy zaznaczyć, że wydatki przeznaczane rocznie na jego obsługę przekraczają połowę naszego deficytu budżetowego. O obniżeniu relacji długu publicznego w stosunku do dochodu narodowego jako jednym ze swoich priorytetów mówił nowy minister finansów Jacek Rostowski. Choć zapowiedział, iż chciałby obniżyć tę relację o 4-7 punktów procentowych, to jednak nie usłyszeliśmy, w jaki sposób miałoby się to stać.
W tej sytuacji może jednak cieszyć dużo niższy od planowanego na 2007 r. deficyt budżetowy. Według zapowiedzi Ministerstwa Finansów zamiast blisko 30-miliardowego deficytu będziemy mieli w 2007 r. deficyt rzędu 20-23 mld złotych. A przez wiele miesięcy mijającego roku utrzymywała się nawet nadwyżka budżetowa. W 2008 r. dobra koniunktura już nie będzie tak łaskawa i rząd musi być gotowy na to, iż deficyt nie będzie mniejszy od tego założonego w budżecie państwa, czyli 27-miliardowego.
Artur Kowalski
Monday, December 31, 2007
Thursday, December 27, 2007
Saturday, December 22, 2007
R. Wendell Harrison Distinguished Service Professor
R. Wendell Harrison Distinguished Service Professor
University of Chicago
Co-director, Program on International Security Policy
University of Chicago
E-mail: j-mearsheimer@uchicago.edu
Office Address:
Political Science Department
University of Chicago
5828 S. University Avenue
Chicago, IL 60637
Education:
Ph.D. (Government), Cornell University, 1981
M.A. (Government), Cornell University, 1978
M.A. (International Relations), University of Southern California, 1974
B.S. West Point, 1970
Honors:
"Remains of Education" Address to Class of 2005, University of Chicago, June 10, 2005
E.H. Carr Memorial Lecture, Aberystwyth, UK, October 14, 2004
Graduation Speaker, University of Chicago, June 11-12, 2004
Distinguished Scholar Award, International Studies Association (ISA), March 18, 2004
The Tragedy of Great Power Politics, recipient of Joseph Lepgold Book Prize
Conventional Deterrence, recipient of Edgar S. Furniss, Jr. Book Award
S. Rajaratnam Professorship in Strategic Studies, IDSS, Nanyang Technological University, Singapore, 2004
Member, American Academy of Arts and Sciences
Whitney H. Shepardson Fellowship, Council on Foreign Relations, 1998-1999
"Aims of Education" Address to Class of 2001, University of Chicago, September 21, 1997
Quantrell Award for Distinguished Teaching, University of Chicago, 1985
Clark Award for Distinguished Teaching, Cornell University, 1977
PhD dissertation, honorable mention for APSA's 1980 81 Helen Dwight Reid Award
Phi Beta Kappa Visiting Scholar, 1993-1994
George Kistiakowsky Scholar, American Academy of Arts and Sciences, 1986-1987
Academic Positions:
1975-1979, Graduate Student, Cornell University
1979-1980, Research Fellow, Brookings Institution
1980-1982, Research Associate, CFIA, Harvard University
1982-Present, member, Political Science Department, University of Chicago [Assistant Prof., 1982-1984; Associate Prof., 1984-1987; Professor, 1987-1995; Harrison Chair, 1996-Present; Department Chair, 1989-1992.]
1992-1993, Visiting Scholar, Olin Institute for Strategic Studies, Harvard University
Books:
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy (New York: Farrar, Straus and Giroux, 2007). Translated into Arabic, Catalan, Danish, Dutch, French, German, Greek, Italian, Japanese, and Spanish.
John J. Mearsheimer, The Tragedy of Great Power Politics (New York: Norton, 2001). Translated into Chinese, Greek, Italian, Japanese, Korean, Portuguese, Romanian, and Serbian.
John J. Mearsheimer, Liddell Hart and the Weight of History (New York: Cornell University Press; London: Brassey's, 1988).
John J. Mearsheimer, Conventional Deterrence (New York: Cornell University Press, 1983).
Russell Hardin, John J. Mearsheimer, Robert E. Goodin, Gerald Dworkin, eds. Nuclear Deterrence: Ethics and Strategy (Chicago, IL: University of Chicago Press, 1985)
Articles and Book Chapters:
John J. Mearsheimer, "Structural Realism," in Tim Dunne, Milja Kurki, and Steve Smith, eds., International Relations Theories: Discipline and Diversity (Oxford: Oxford University Press, 2006), pp. 71-88.
John J. Mearsheimer, "Forward," in Naoto Yoshikawa and Kazuhiko Noguchi, Perspectives on International Relations (Tokyo: Keiso Text Selection, 2006), pp. i-vi.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The Israel Lobby," London Review of Books, Vol. 28, No. 6 (March 23, 2006), pp. 3-12. Reprinted in numerous places. Also see John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "Letters: The Israel Lobby," London Review of Books, Vol. 28, No. 9 (May 11, 2006), pp. 4-5.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy," Faculty Research Working Paper No. RWP06-011, John F. Kennedy School of Government, Harvard University, March 13, 2006. For a revised, updated, and unabridged version, see John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy," Middle East Policy, Vol. 13, No. 3 (Fall 2006), pp. 1-59.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The War over Israel's Influence," Foreign Policy, No. 155 (July/August 2006), pp. 57-58, 64-66.
John J. Mearsheimer, "China's Unpeaceful Rise," Current History, Vol. 105, No. 690 (April 2006), pp. 160-162.
John J. Mearsheimer, "Conversations in International Relations - Interview with John J. Mearsheimer (Part II)," International Relations, Vol. 20, No. 2 (2006), pp. 231-243.
John J. Mearsheimer, "Conversations in International Relations - Interview with John J. Mearsheimer (Part I)," International Relations, Vol. 20, No. 1 (2006), pp. 105-124.
John J. Mearsheimer, "Zu Diesem Buch," in Carlo Masala, Kenneth N. Waltz: Einführung in seine Theorie und Auseinandersetzung mit seinen Kritikern (Baden-Baden: Nomos, 2005).
John J. Mearsheimer, "Hans Morgenthau and the Iraq War: Realism versus Neo-Conservatism," opendemocracy.com, posted May 19, 2005. Excerpted as "Realism is Right," in The National Interest, No. 81 (Fall 2005), p. 10. Also published as "Hans Morgenthau und der Irakkrieg: Realismus versus Neokonservatismus," in Merkur, Vol. 59, No. 677/678 (September-October 2005), pp. 836-844. Also published as "A Case Study of Iraq - Analogies to Vietnam?" in Christian Hacke, Gottfried-Karl Kindermann, and Kai M. Schellhorn, eds., The Heritage, Challenge, and Future of Realism (Gottingen: V&R Unipress, 2005), pp. 139-148.
John J. Mearsheimer, "The Mores Isms the Better," International Relations, Vol. 19, No. 3 (September 2005), pp. 354-359. [My response to five pieces responding to my "E.H. Carr vs. Idealism" piece]
John J. Mearsheimer, "E.H. Carr vs. Idealism: The Battle Rages On," International Relations, Vol. 19, No. 2 (June 2005), pp. 139-152.
John J. Mearsheimer, "Clash of the Titans," A Debate with Zbigniew Brzezinski on the Rise of China, Foreign Policy, No. 146 (January-February 2005), pp. 46-49.
John J. Mearsheimer, "Real World," letter published in the New Republic, August 9, 2004, p. 4.
John J. Mearsheimer, "Power and Fear in Great Power Politics," in G.O. Mazur, ed., One Hundred Year Commemoration to the Life of Hans Morgenthau (1904-2004) (New York: Semenenko Foundation, 2004), pp. 184-196.
John J. Mearsheimer, "A Self-Enclosed World?" in Ian Shapiro, Rogers M. Smith, and Tarek E. Masoud, eds., Problems and Methods in the Study of Politics (New York: Cambridge University Press, pp. 388-394.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "An Unnecessary War," Foreign Policy, No. 134 (January-February, 2003), pp. 50-59. Reprinted in Australian Financial Review, Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung (Germany), Prospect (UK), Gazeta Wyborcza (Poland), Magyar Narancs (Hungary), Foreign Policy-Arabic Edition, Foreign Policy-Turkish Edition, Gestion (Ecuador), Opposing Viewpoints: Middle East (Gale Group); and in Micah L. Sifry and Christopher Cerf, eds., The Iraq Reader: History, Documents, Opinions (New York: Simon and Schuster, 2003), pp. 414-424.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "Can Saddam Be Contained? History Says Yes," (Cambridge, MA: Belfer Center for Science and International Affairs, November 12, 2002).
John J. Mearsheimer, "Hearts and Minds," The National Interest, No. 69 (Fall 2002), pp. 13-16.
John J. Mearsheimer, "Realism, the Real World, and the Academy," in Michael Brecher and Frank P. Harvey, eds., Realism and Institutionalism in International Studies (Ann Arbor: The University of Michigan Press, 2002), pp. 23-33.
John J. Mearsheimer, "The Future of the American Pacifier," Foreign Affairs, Vol. 80, No. 5 (September/October, 2001), pp. 46-61.
John J. Mearsheimer, "Kissinger's Wisdom ... and Advice," The National Interest, No. 65 (Fall 2001), pp. 123-129.
John J. Mearsheimer, "The Case for Partitioning Kosovo," in Ted Galen Carpenter, ed., NATO's Empty Victory: A Postmortem on the Balkan War (Washington, DC: CATO Institute, 2000), pp. 133-138.
John J. Mearsheimer, "The Aims of Education," and "Teaching Morality at the Margins," in Philosophy and Literature, Vol. 22, No. 1 (April 1998), pp. 137-155, 193-198.
John J. Mearsheimer, "The Future of America's Continental Commitment," in Geir Lundestad, ed., No End To Alliance: The United States and Western Europe (New York: St. Martin's, 1998), pp. 221-242.
John J. Mearsheimer and Stephen Van Evera, "When Peace Means War," New Republic, December 18, 1995, pp. 16-21.
John J. Mearsheimer, "A Realist Reply," International Security, Vol. 20, No. 1 (Summer 1995), pp. 82-93. [My response to four pieces responding to my "False Promise" piece]
John J. Mearsheimer, "The False Promise of International Institutions," International Security, Vol. 19, No. 3 (Winter 1994/1995), pp. 5-49. Reprinted in Michael E. Brown et al., eds., The Perils of Anarchy: Contemporary Realism and International Security (Cambridge, MA: MIT Press, 1995), pp. 332-376; Michael E. Brown et al., eds., Theories of War and Peace: An International Security Reader (Cambridge, MA: MIT Press, 1998), pp. 329-383; Karen Mingst and Jack Snyder, eds., Essential Readings in World Politics (New York: Norton, 2000); Hans J. Morgenthau, Politics among Nations: The Struggle for Power and Peace, 7th ed, revised by Kenneth W. Thompson and W. David Clinton (New York: McGraw Hill, pp. 569-585. Originally published as Working Paper No. 10 for the Project on the Changing Security Environment and American National Interests, John M. Olin Institute for Strategic Studies, Harvard University, November 1994.
John J. Mearsheimer, "McNamara's War," The Bulletin of the Atomic Scientists, Vol. 49, No. 6 (June/July 1993). Review of Deborah Shapley, Promise and Power: The Life and Times of Robert McNamara (New York: Little, Brown, 1993).
John J. Mearsheimer, "The Case for a Ukrainian Nuclear Deterrent," Foreign Affairs, Vol. 72, No. 3 (Summer 1993), pp. 50-66.
John J. Mearsheimer and Robert A. Pape, "The Answer: A Three-Way Partition Plan for Bosnia And How the U.S. Can Enforce It," The New Republic, June 14, 1993, pp. 22-28.
John J. Mearsheimer, "Disorder Restored," in Graham Allison and Gregory Treverton, eds., Rethinking America's Security: Beyond Cold War to New World Order (New York: Norton, 1992), pp. 213-237.
John J. Mearsheimer, "Back to the Future: Instability in Europe After the Cold War," International Security, Vol. 15, No. 4 (Summer 1990), pp. 5-56. Reprinted in Sean M. Lynn-Jones, ed., The Cold War and After: Prospects for Peace (Cambridge, Mass.: MIT Press, 1991), pp. 141-192; Michael E. Brown et al., eds., The Perils of Anarchy: Contemporary Realism and International Security (Cambridge, MA: MIT Press, 1995), pp. 78-129. and Michael E. Brown et al., eds., Theories of War and Peace: An International Security Reader (Cambridge, MA: MIT Press, 1998), pp. 3-54.
John J. Mearsheimer, "Correspondence: Back to the Future, Part III: Realism and the Realities of European Security," International Security, Vol. 15, No. 3 (Winter 1990/1991), pp. 219-222.
John J. Mearsheimer, "Correspondence: Back to the Future, Part II: International Relations Theory and Post-Cold War Europe," International Security, Vol. 15, No. 2 (Fall 1990), pp. 194-199.
John J. Mearsheimer, "Why We Will Soon Miss the Cold War," The Atlantic, August 1990, pp. 35-50. Reprinted in numerous places. Also see "Letters to the Editor: The Cold War Reconsidered," The Atlantic, November 1990, pp. 8-16.
John J. Mearsheimer, "Assessing the Conventional Balance: The 3:1 Rule and Its Critics," International Security, Vol. 13, No. 4 (Spring 1989), pp. 54-89.
John J. Mearsheimer, "Correspondence: Reassessing Net Assessment," International Security, Vol. 13, No. 4 (Spring 1989), pp. 128-144.
John J. Mearsheimer, "Numbers, Strategy, and the European Balance," International Security, Vol. 12, No. 4 (Spring 1988), pp. 174-185.
John J. Mearsheimer, "A Strategic Misstep: The Maritime Strategy and Deterrence in Europe," International Security, Vol. 11, No. 2 (Fall 1986), pp. 3 57. Reprinted in Robert J. Art and Kenneth N. Waltz, eds., The Use of Force, 3rd ed. (New York: University Press of America, 1988), pp. 590-617; and Steven E. Miller and Stephen Van Evera, eds., Naval Strategy and National Security (Princeton: Princeton University Press, 1988), pp. 47-101.
John J. Mearsheimer, "Prospects for Conventional Deterrence in Europe," The Bulletin of the Atomic Scientists, Vol. 41, No. 7 (August 1985), pp. 158 162. Reprinted in Len Ackland and Steven McGuire, eds., Assessing the Nuclear Age (Chicago: Education Foundation for Nuclear Science, 1986), pp. 335-343.
John J. Mearsheimer, "Nuclear Weapons and Deterrence in Europe," International Security, Vol. 9, No. 3 (Winter 1984/1985), pp. 19 46. Reprinted in Hylke Tromp, ed., War in Europe (Aldershot, Eng.: Avebury, 1989), pp. 71-100.
John J. Mearsheimer, "War in the Modern Great Power System, 1495-1975," Journal of Modern History, Vol. 56, No. 4 (December 1984), pp. 710-711. Review essay of Jack S. Levy, War in the Modern Great Power System, 1495-1975 (Lexington: University Press of Kentucky, 1983).
John J. Mearsheimer, "The Military Reform Movement: A Critical Assessment," ORBIS, Vol. 27, No. 2 (Summer 1983), pp. 285-300.
John J. Mearsheimer, "Why the Soviets Can't Win Quickly in Central Europe," International Security, Vol. 7, No. 1 (Summer 1982), pp. 3 39. Reprinted in Robert J. Art and Kenneth N. Waltz, eds., The Use of Force, 3rd ed. (New York: University Press of America, 1988), pp. 442-463; and Steven E. Miller, ed., Conventional Forces and American Defense Policy (Princeton: Princeton University Press, 1986), pp. 121-157.
John J. Mearsheimer, "Maneuver, Mobile Defense and the NATO Central Front," International Security, Vol. 6, No. 3 (Winter 1981/1982), pp. 104 122. Reprinted in Steven E. Miller, ed., Conventional Forces and American Defense Policy (Princeton: Princeton University Press, 1986), pp. 231-249.
John J. Mearsheimer, "Correspondence" [regarding the "British Generals Talk"], International Security, Vol. 6, No. 3 (Winter 1981/82), pp. 227 229.
John J. Mearsheimer, "The British Generals Talk," International Security, Vol. 6, No. 1 (Summer 1981), pp. 165 184.
John J. Mearsheimer, "Rejoinder" in "Debate on Precision guided Munitions," Survival, Vol. XXII, No. 1 (January February 1980), pp. 20 22.
John J. Mearsheimer, "Precision guided Munitions and Conventional Deterrence," Survival, Vol. XXI, No. 2 (March April 1979), pp. 68 76.
Op-Ed Pieces:
John J. Mearsheimer, "The Rise of China Will Not Be Peaceful at All," The Australian, November 18, 2005.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "Keeping Saddam Hussein in a Box," New York Times, February 2, 2003.
John J. Mearsheimer, "Guns Won't Win the Afghan War," New York Times, November 4, 2001.
John J. Mearsheimer et al., "War with Iraq Is Not in America's National Interest," New York Times paid advertisement, September 26, 2002.
John J. Mearsheimer, "The Impossible Partition," New York Times, January 11, 2001.
John J. Mearsheimer, "India Needs The Bomb," New York Times, March 24, 2000.
John J. Mearsheimer and Stephen Van Evera, "Redraw the Map, Stop the Killing," New York Times, April 19, 1999.
John J. Mearsheimer, "A Peace Agreement That's Bound To Fail," New York Times, October 19, 1998.
John J. Mearsheimer, "Here We Go Again," New York Times, May 17, 1998.
John J. Mearsheimer, "The Only Exit From Bosnia," New York Times, October 7, 1997.
John J. Mearsheimer and Stephen Van Evera, "Hateful Neighbors," New York Times, September 24, 1996.
John J. Mearsheimer, "Shrink Bosnia to Save It," New York Times, March 31, 1993.
John J. Mearsheimer, "Will Iraq Fight or Fold Its Tent? Liberation in Less Than a Week," New York Times, February 8, 1991.
John J. Mearsheimer, "A War the U.S. Can Win - Decisively," Chicago Tribune, January 15, 1991.
Work Experience:
July 1981 July 1982, Executive Secretary, Strategy and Arms Control Seminar, Harvard University.
May 1978 August 1978, Internship at the Arms Control and Disarmament Agency (ACDA), Washington, D.C.
June 1970 August 1975, Officer, U.S. Air Force.
June 1965 July 1966, Enlisted Man, U.S. Army.
Other:
Member, Advisory Committee, National Interest.
Member, Board of Advisors of Foreign Affairs.
Member, Editorial Board, International Security.
Member, Editorial Board, Security Studies.
Member, Editorial Board, International History Review, 1997-2000.
Member, Editorial Board, JFQ: Joint Forces Quarterly.
Member, Editorial Board, Journal of Transatlantic Studies.
Member, Editorial Board, Asian Security.
Member, Editorial Board, China Security.
Member, International Editorial Committee, International Relations.
Member, Council on Foreign Relations (New York).
Member, Chicago Council on Global Affairs.
Member, International Institute for Strategic Studies.
Member, Visiting Committee of MIT Political Science Department, 2004-2008.
Member, International Academic Advisory Board, BESA Center for Strategic Studies, Bar-Ilan University, Israel, 1993-2006.
Member, Board of Advisors, Center on Peace and Liberty, Independent Institute.
Consultant, RAND Corporation, 1985-1986.
Secretary-Treasurer, Inter University Seminar on Armed Forces and Society, 1985-1987.
Senior Fellow, John M. Olin Center for Inquiry Into the Theory and Practice of Democracy, University of Chicago.
Testified before Senate Foreign Relations Committee on October 3, 1985. See U.S. Congress, SFRC, A NATO Strategy for the 1990's, Part 5, 99th Cong., 1st Sess., October 3, 1985.
Testified before Senate Armed Services Committee on October 20, 1987. See U.S. Congress, SASC, Alliance and Defense Capabilities in Europe, 100th Cong., 1st Sess., October 20, 1987. Also reprinted in John T. Rourke, Taking Sides: Clashing Views on Controversial Issues in World Politics, 2nd ed. (Guilford, Ct.: Dushkin, 1989), pp. 224-230.
Section Chairperson for "National Security Policy" for the 1987 American Political Science Association Convention.
Member, Chicago Study Group on U.S. National Interests after the Cold War (Sponsored by Council on Foreign Relations), 1996.
Member, James Madison Award Selection Committee, American Political Science Association, 1999.
Member, Helen Dwight Reid Award Selection Committee, American Political Science Association, 2006.
Co-chair (with John L. Gaddis) of the American Academy of Arts and Sciences' "Committee on History, the Social Sciences and International Security Affairs," 1987-1990.
Associate member of the London School of Economics’ "Cold War Studies Centre" (CWSC).
Member, Selection Committee for President of the University of Chicago, 2005-2006.
Updated: August 09, 2007
University of Chicago
Co-director, Program on International Security Policy
University of Chicago
E-mail: j-mearsheimer@uchicago.edu
Office Address:
Political Science Department
University of Chicago
5828 S. University Avenue
Chicago, IL 60637
Education:
Ph.D. (Government), Cornell University, 1981
M.A. (Government), Cornell University, 1978
M.A. (International Relations), University of Southern California, 1974
B.S. West Point, 1970
Honors:
"Remains of Education" Address to Class of 2005, University of Chicago, June 10, 2005
E.H. Carr Memorial Lecture, Aberystwyth, UK, October 14, 2004
Graduation Speaker, University of Chicago, June 11-12, 2004
Distinguished Scholar Award, International Studies Association (ISA), March 18, 2004
The Tragedy of Great Power Politics, recipient of Joseph Lepgold Book Prize
Conventional Deterrence, recipient of Edgar S. Furniss, Jr. Book Award
S. Rajaratnam Professorship in Strategic Studies, IDSS, Nanyang Technological University, Singapore, 2004
Member, American Academy of Arts and Sciences
Whitney H. Shepardson Fellowship, Council on Foreign Relations, 1998-1999
"Aims of Education" Address to Class of 2001, University of Chicago, September 21, 1997
Quantrell Award for Distinguished Teaching, University of Chicago, 1985
Clark Award for Distinguished Teaching, Cornell University, 1977
PhD dissertation, honorable mention for APSA's 1980 81 Helen Dwight Reid Award
Phi Beta Kappa Visiting Scholar, 1993-1994
George Kistiakowsky Scholar, American Academy of Arts and Sciences, 1986-1987
Academic Positions:
1975-1979, Graduate Student, Cornell University
1979-1980, Research Fellow, Brookings Institution
1980-1982, Research Associate, CFIA, Harvard University
1982-Present, member, Political Science Department, University of Chicago [Assistant Prof., 1982-1984; Associate Prof., 1984-1987; Professor, 1987-1995; Harrison Chair, 1996-Present; Department Chair, 1989-1992.]
1992-1993, Visiting Scholar, Olin Institute for Strategic Studies, Harvard University
Books:
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy (New York: Farrar, Straus and Giroux, 2007). Translated into Arabic, Catalan, Danish, Dutch, French, German, Greek, Italian, Japanese, and Spanish.
John J. Mearsheimer, The Tragedy of Great Power Politics (New York: Norton, 2001). Translated into Chinese, Greek, Italian, Japanese, Korean, Portuguese, Romanian, and Serbian.
John J. Mearsheimer, Liddell Hart and the Weight of History (New York: Cornell University Press; London: Brassey's, 1988).
John J. Mearsheimer, Conventional Deterrence (New York: Cornell University Press, 1983).
Russell Hardin, John J. Mearsheimer, Robert E. Goodin, Gerald Dworkin, eds. Nuclear Deterrence: Ethics and Strategy (Chicago, IL: University of Chicago Press, 1985)
Articles and Book Chapters:
John J. Mearsheimer, "Structural Realism," in Tim Dunne, Milja Kurki, and Steve Smith, eds., International Relations Theories: Discipline and Diversity (Oxford: Oxford University Press, 2006), pp. 71-88.
John J. Mearsheimer, "Forward," in Naoto Yoshikawa and Kazuhiko Noguchi, Perspectives on International Relations (Tokyo: Keiso Text Selection, 2006), pp. i-vi.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The Israel Lobby," London Review of Books, Vol. 28, No. 6 (March 23, 2006), pp. 3-12. Reprinted in numerous places. Also see John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "Letters: The Israel Lobby," London Review of Books, Vol. 28, No. 9 (May 11, 2006), pp. 4-5.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy," Faculty Research Working Paper No. RWP06-011, John F. Kennedy School of Government, Harvard University, March 13, 2006. For a revised, updated, and unabridged version, see John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy," Middle East Policy, Vol. 13, No. 3 (Fall 2006), pp. 1-59.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "The War over Israel's Influence," Foreign Policy, No. 155 (July/August 2006), pp. 57-58, 64-66.
John J. Mearsheimer, "China's Unpeaceful Rise," Current History, Vol. 105, No. 690 (April 2006), pp. 160-162.
John J. Mearsheimer, "Conversations in International Relations - Interview with John J. Mearsheimer (Part II)," International Relations, Vol. 20, No. 2 (2006), pp. 231-243.
John J. Mearsheimer, "Conversations in International Relations - Interview with John J. Mearsheimer (Part I)," International Relations, Vol. 20, No. 1 (2006), pp. 105-124.
John J. Mearsheimer, "Zu Diesem Buch," in Carlo Masala, Kenneth N. Waltz: Einführung in seine Theorie und Auseinandersetzung mit seinen Kritikern (Baden-Baden: Nomos, 2005).
John J. Mearsheimer, "Hans Morgenthau and the Iraq War: Realism versus Neo-Conservatism," opendemocracy.com, posted May 19, 2005. Excerpted as "Realism is Right," in The National Interest, No. 81 (Fall 2005), p. 10. Also published as "Hans Morgenthau und der Irakkrieg: Realismus versus Neokonservatismus," in Merkur, Vol. 59, No. 677/678 (September-October 2005), pp. 836-844. Also published as "A Case Study of Iraq - Analogies to Vietnam?" in Christian Hacke, Gottfried-Karl Kindermann, and Kai M. Schellhorn, eds., The Heritage, Challenge, and Future of Realism (Gottingen: V&R Unipress, 2005), pp. 139-148.
John J. Mearsheimer, "The Mores Isms the Better," International Relations, Vol. 19, No. 3 (September 2005), pp. 354-359. [My response to five pieces responding to my "E.H. Carr vs. Idealism" piece]
John J. Mearsheimer, "E.H. Carr vs. Idealism: The Battle Rages On," International Relations, Vol. 19, No. 2 (June 2005), pp. 139-152.
John J. Mearsheimer, "Clash of the Titans," A Debate with Zbigniew Brzezinski on the Rise of China, Foreign Policy, No. 146 (January-February 2005), pp. 46-49.
John J. Mearsheimer, "Real World," letter published in the New Republic, August 9, 2004, p. 4.
John J. Mearsheimer, "Power and Fear in Great Power Politics," in G.O. Mazur, ed., One Hundred Year Commemoration to the Life of Hans Morgenthau (1904-2004) (New York: Semenenko Foundation, 2004), pp. 184-196.
John J. Mearsheimer, "A Self-Enclosed World?" in Ian Shapiro, Rogers M. Smith, and Tarek E. Masoud, eds., Problems and Methods in the Study of Politics (New York: Cambridge University Press, pp. 388-394.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "An Unnecessary War," Foreign Policy, No. 134 (January-February, 2003), pp. 50-59. Reprinted in Australian Financial Review, Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung (Germany), Prospect (UK), Gazeta Wyborcza (Poland), Magyar Narancs (Hungary), Foreign Policy-Arabic Edition, Foreign Policy-Turkish Edition, Gestion (Ecuador), Opposing Viewpoints: Middle East (Gale Group); and in Micah L. Sifry and Christopher Cerf, eds., The Iraq Reader: History, Documents, Opinions (New York: Simon and Schuster, 2003), pp. 414-424.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "Can Saddam Be Contained? History Says Yes," (Cambridge, MA: Belfer Center for Science and International Affairs, November 12, 2002).
John J. Mearsheimer, "Hearts and Minds," The National Interest, No. 69 (Fall 2002), pp. 13-16.
John J. Mearsheimer, "Realism, the Real World, and the Academy," in Michael Brecher and Frank P. Harvey, eds., Realism and Institutionalism in International Studies (Ann Arbor: The University of Michigan Press, 2002), pp. 23-33.
John J. Mearsheimer, "The Future of the American Pacifier," Foreign Affairs, Vol. 80, No. 5 (September/October, 2001), pp. 46-61.
John J. Mearsheimer, "Kissinger's Wisdom ... and Advice," The National Interest, No. 65 (Fall 2001), pp. 123-129.
John J. Mearsheimer, "The Case for Partitioning Kosovo," in Ted Galen Carpenter, ed., NATO's Empty Victory: A Postmortem on the Balkan War (Washington, DC: CATO Institute, 2000), pp. 133-138.
John J. Mearsheimer, "The Aims of Education," and "Teaching Morality at the Margins," in Philosophy and Literature, Vol. 22, No. 1 (April 1998), pp. 137-155, 193-198.
John J. Mearsheimer, "The Future of America's Continental Commitment," in Geir Lundestad, ed., No End To Alliance: The United States and Western Europe (New York: St. Martin's, 1998), pp. 221-242.
John J. Mearsheimer and Stephen Van Evera, "When Peace Means War," New Republic, December 18, 1995, pp. 16-21.
John J. Mearsheimer, "A Realist Reply," International Security, Vol. 20, No. 1 (Summer 1995), pp. 82-93. [My response to four pieces responding to my "False Promise" piece]
John J. Mearsheimer, "The False Promise of International Institutions," International Security, Vol. 19, No. 3 (Winter 1994/1995), pp. 5-49. Reprinted in Michael E. Brown et al., eds., The Perils of Anarchy: Contemporary Realism and International Security (Cambridge, MA: MIT Press, 1995), pp. 332-376; Michael E. Brown et al., eds., Theories of War and Peace: An International Security Reader (Cambridge, MA: MIT Press, 1998), pp. 329-383; Karen Mingst and Jack Snyder, eds., Essential Readings in World Politics (New York: Norton, 2000); Hans J. Morgenthau, Politics among Nations: The Struggle for Power and Peace, 7th ed, revised by Kenneth W. Thompson and W. David Clinton (New York: McGraw Hill, pp. 569-585. Originally published as Working Paper No. 10 for the Project on the Changing Security Environment and American National Interests, John M. Olin Institute for Strategic Studies, Harvard University, November 1994.
John J. Mearsheimer, "McNamara's War," The Bulletin of the Atomic Scientists, Vol. 49, No. 6 (June/July 1993). Review of Deborah Shapley, Promise and Power: The Life and Times of Robert McNamara (New York: Little, Brown, 1993).
John J. Mearsheimer, "The Case for a Ukrainian Nuclear Deterrent," Foreign Affairs, Vol. 72, No. 3 (Summer 1993), pp. 50-66.
John J. Mearsheimer and Robert A. Pape, "The Answer: A Three-Way Partition Plan for Bosnia And How the U.S. Can Enforce It," The New Republic, June 14, 1993, pp. 22-28.
John J. Mearsheimer, "Disorder Restored," in Graham Allison and Gregory Treverton, eds., Rethinking America's Security: Beyond Cold War to New World Order (New York: Norton, 1992), pp. 213-237.
John J. Mearsheimer, "Back to the Future: Instability in Europe After the Cold War," International Security, Vol. 15, No. 4 (Summer 1990), pp. 5-56. Reprinted in Sean M. Lynn-Jones, ed., The Cold War and After: Prospects for Peace (Cambridge, Mass.: MIT Press, 1991), pp. 141-192; Michael E. Brown et al., eds., The Perils of Anarchy: Contemporary Realism and International Security (Cambridge, MA: MIT Press, 1995), pp. 78-129. and Michael E. Brown et al., eds., Theories of War and Peace: An International Security Reader (Cambridge, MA: MIT Press, 1998), pp. 3-54.
John J. Mearsheimer, "Correspondence: Back to the Future, Part III: Realism and the Realities of European Security," International Security, Vol. 15, No. 3 (Winter 1990/1991), pp. 219-222.
John J. Mearsheimer, "Correspondence: Back to the Future, Part II: International Relations Theory and Post-Cold War Europe," International Security, Vol. 15, No. 2 (Fall 1990), pp. 194-199.
John J. Mearsheimer, "Why We Will Soon Miss the Cold War," The Atlantic, August 1990, pp. 35-50. Reprinted in numerous places. Also see "Letters to the Editor: The Cold War Reconsidered," The Atlantic, November 1990, pp. 8-16.
John J. Mearsheimer, "Assessing the Conventional Balance: The 3:1 Rule and Its Critics," International Security, Vol. 13, No. 4 (Spring 1989), pp. 54-89.
John J. Mearsheimer, "Correspondence: Reassessing Net Assessment," International Security, Vol. 13, No. 4 (Spring 1989), pp. 128-144.
John J. Mearsheimer, "Numbers, Strategy, and the European Balance," International Security, Vol. 12, No. 4 (Spring 1988), pp. 174-185.
John J. Mearsheimer, "A Strategic Misstep: The Maritime Strategy and Deterrence in Europe," International Security, Vol. 11, No. 2 (Fall 1986), pp. 3 57. Reprinted in Robert J. Art and Kenneth N. Waltz, eds., The Use of Force, 3rd ed. (New York: University Press of America, 1988), pp. 590-617; and Steven E. Miller and Stephen Van Evera, eds., Naval Strategy and National Security (Princeton: Princeton University Press, 1988), pp. 47-101.
John J. Mearsheimer, "Prospects for Conventional Deterrence in Europe," The Bulletin of the Atomic Scientists, Vol. 41, No. 7 (August 1985), pp. 158 162. Reprinted in Len Ackland and Steven McGuire, eds., Assessing the Nuclear Age (Chicago: Education Foundation for Nuclear Science, 1986), pp. 335-343.
John J. Mearsheimer, "Nuclear Weapons and Deterrence in Europe," International Security, Vol. 9, No. 3 (Winter 1984/1985), pp. 19 46. Reprinted in Hylke Tromp, ed., War in Europe (Aldershot, Eng.: Avebury, 1989), pp. 71-100.
John J. Mearsheimer, "War in the Modern Great Power System, 1495-1975," Journal of Modern History, Vol. 56, No. 4 (December 1984), pp. 710-711. Review essay of Jack S. Levy, War in the Modern Great Power System, 1495-1975 (Lexington: University Press of Kentucky, 1983).
John J. Mearsheimer, "The Military Reform Movement: A Critical Assessment," ORBIS, Vol. 27, No. 2 (Summer 1983), pp. 285-300.
John J. Mearsheimer, "Why the Soviets Can't Win Quickly in Central Europe," International Security, Vol. 7, No. 1 (Summer 1982), pp. 3 39. Reprinted in Robert J. Art and Kenneth N. Waltz, eds., The Use of Force, 3rd ed. (New York: University Press of America, 1988), pp. 442-463; and Steven E. Miller, ed., Conventional Forces and American Defense Policy (Princeton: Princeton University Press, 1986), pp. 121-157.
John J. Mearsheimer, "Maneuver, Mobile Defense and the NATO Central Front," International Security, Vol. 6, No. 3 (Winter 1981/1982), pp. 104 122. Reprinted in Steven E. Miller, ed., Conventional Forces and American Defense Policy (Princeton: Princeton University Press, 1986), pp. 231-249.
John J. Mearsheimer, "Correspondence" [regarding the "British Generals Talk"], International Security, Vol. 6, No. 3 (Winter 1981/82), pp. 227 229.
John J. Mearsheimer, "The British Generals Talk," International Security, Vol. 6, No. 1 (Summer 1981), pp. 165 184.
John J. Mearsheimer, "Rejoinder" in "Debate on Precision guided Munitions," Survival, Vol. XXII, No. 1 (January February 1980), pp. 20 22.
John J. Mearsheimer, "Precision guided Munitions and Conventional Deterrence," Survival, Vol. XXI, No. 2 (March April 1979), pp. 68 76.
Op-Ed Pieces:
John J. Mearsheimer, "The Rise of China Will Not Be Peaceful at All," The Australian, November 18, 2005.
John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, "Keeping Saddam Hussein in a Box," New York Times, February 2, 2003.
John J. Mearsheimer, "Guns Won't Win the Afghan War," New York Times, November 4, 2001.
John J. Mearsheimer et al., "War with Iraq Is Not in America's National Interest," New York Times paid advertisement, September 26, 2002.
John J. Mearsheimer, "The Impossible Partition," New York Times, January 11, 2001.
John J. Mearsheimer, "India Needs The Bomb," New York Times, March 24, 2000.
John J. Mearsheimer and Stephen Van Evera, "Redraw the Map, Stop the Killing," New York Times, April 19, 1999.
John J. Mearsheimer, "A Peace Agreement That's Bound To Fail," New York Times, October 19, 1998.
John J. Mearsheimer, "Here We Go Again," New York Times, May 17, 1998.
John J. Mearsheimer, "The Only Exit From Bosnia," New York Times, October 7, 1997.
John J. Mearsheimer and Stephen Van Evera, "Hateful Neighbors," New York Times, September 24, 1996.
John J. Mearsheimer, "Shrink Bosnia to Save It," New York Times, March 31, 1993.
John J. Mearsheimer, "Will Iraq Fight or Fold Its Tent? Liberation in Less Than a Week," New York Times, February 8, 1991.
John J. Mearsheimer, "A War the U.S. Can Win - Decisively," Chicago Tribune, January 15, 1991.
Work Experience:
July 1981 July 1982, Executive Secretary, Strategy and Arms Control Seminar, Harvard University.
May 1978 August 1978, Internship at the Arms Control and Disarmament Agency (ACDA), Washington, D.C.
June 1970 August 1975, Officer, U.S. Air Force.
June 1965 July 1966, Enlisted Man, U.S. Army.
Other:
Member, Advisory Committee, National Interest.
Member, Board of Advisors of Foreign Affairs.
Member, Editorial Board, International Security.
Member, Editorial Board, Security Studies.
Member, Editorial Board, International History Review, 1997-2000.
Member, Editorial Board, JFQ: Joint Forces Quarterly.
Member, Editorial Board, Journal of Transatlantic Studies.
Member, Editorial Board, Asian Security.
Member, Editorial Board, China Security.
Member, International Editorial Committee, International Relations.
Member, Council on Foreign Relations (New York).
Member, Chicago Council on Global Affairs.
Member, International Institute for Strategic Studies.
Member, Visiting Committee of MIT Political Science Department, 2004-2008.
Member, International Academic Advisory Board, BESA Center for Strategic Studies, Bar-Ilan University, Israel, 1993-2006.
Member, Board of Advisors, Center on Peace and Liberty, Independent Institute.
Consultant, RAND Corporation, 1985-1986.
Secretary-Treasurer, Inter University Seminar on Armed Forces and Society, 1985-1987.
Senior Fellow, John M. Olin Center for Inquiry Into the Theory and Practice of Democracy, University of Chicago.
Testified before Senate Foreign Relations Committee on October 3, 1985. See U.S. Congress, SFRC, A NATO Strategy for the 1990's, Part 5, 99th Cong., 1st Sess., October 3, 1985.
Testified before Senate Armed Services Committee on October 20, 1987. See U.S. Congress, SASC, Alliance and Defense Capabilities in Europe, 100th Cong., 1st Sess., October 20, 1987. Also reprinted in John T. Rourke, Taking Sides: Clashing Views on Controversial Issues in World Politics, 2nd ed. (Guilford, Ct.: Dushkin, 1989), pp. 224-230.
Section Chairperson for "National Security Policy" for the 1987 American Political Science Association Convention.
Member, Chicago Study Group on U.S. National Interests after the Cold War (Sponsored by Council on Foreign Relations), 1996.
Member, James Madison Award Selection Committee, American Political Science Association, 1999.
Member, Helen Dwight Reid Award Selection Committee, American Political Science Association, 2006.
Co-chair (with John L. Gaddis) of the American Academy of Arts and Sciences' "Committee on History, the Social Sciences and International Security Affairs," 1987-1990.
Associate member of the London School of Economics’ "Cold War Studies Centre" (CWSC).
Member, Selection Committee for President of the University of Chicago, 2005-2006.
Updated: August 09, 2007
Monday, December 17, 2007
Allah alim People are only to help You.
Poland and Polish people we only want good for your great IRAQ
Allah alim
Please take care of my brothers, Polish army soldiers, some of them come from my home city in Poland
Please contact all friends do not attack Polish People in Iraq.
I wish all people from the great country of IRAQ with 5 thousand years of history all the best!!
One more time.
We as the Polish People are only to help You.
Poland did not got any contract like others.
It was long time polish slogan “for your freedom and ours”
Quick Lesson of Polish History. Worth to see
Arabian Horse from Poland
Ogier Tullamore from Poland
Allah alim
Please take care of my brothers, Polish army soldiers, some of them come from my home city in Poland
Please contact all friends do not attack Polish People in Iraq.
I wish all people from the great country of IRAQ with 5 thousand years of history all the best!!
One more time.
We as the Polish People are only to help You.
Poland did not got any contract like others.
It was long time polish slogan “for your freedom and ours”
Quick Lesson of Polish History. Worth to see
Arabian Horse from Poland
Ogier Tullamore from Poland
Wednesday, December 12, 2007
Poland - making a difference
MAREK GRECHUTA - Gdy zabraknie ci usmiechu...
Hello from Lech Bajan polish in Washington DC.
All our friends in Iran and Iraq.
Please do what you can to save the polish troops Iraq and Afganistan.
Please contact all your friends and do that.
Poland is only to help you. "For our freedom and yours" and thank you all Persian friends for the help during the World War II.
Wednesday, November 28, 2007
Monday, October 8, 2007
Poland in Iraq FIGHTING, DYING AND HELPING
Poland in Iraq FIGHTING, DYING AND HELPING
Warsaw, Poland.—On September 24, Polish Radio Foreign Service reported: “Little Jannat had been the focus of Polish media from the day she arrived in Wroclaw two months ago.” The girl was transported to Poland, thanks to the assistance and medical care of the Polish military contingent stationed in Iraq. This was coupled with the sincere cooperation of local authorities and organizations from Lower Silesia, where the girl was brought with her father and grandfather as guardians.
The girl had a serious heart condition and only complicated surgery could help save her life. Jannat’s successful operation and subsequent recovery had been followed with great interest by Polish society and the biggest reward for all had been the great smile on the girl’s face when she was leaving for home a week ago. Three days later came the shocking news of her death in Baghdad. Speculations as to the reasons of the tragedy prompted Polish prosecutors to launch an official investigation into the child’s sudden death.
Lt. Artur Pinkowski from the Polish military mission in the Iraqi capital said the doctors tried hard to help Jannat.
“The girl died at six in the morning in a Baghdad hospital due to liver and lung problems. We did our best to save her. She felt very well for two days after her return.’”
The little Iraqi girl probably did not receive drugs after her return home. She couldn’t stay longer in Poland for her family wanted her back.
FIGHTING, DYING AND HELPING
The Polish contingent serving in Iraq has dropped in number from some 2,500 to less 900. But it doesn’t mean the Polish troops will withdraw soon from their mission. In spite of public opinion polls showing recently that 81% of the population in Poland wants ‘our boys’ back home, the government maintains its strong stand: The mission has to be accomplished. When? Probably in 2008, depending on the development of the political and military situation in Iraq.
Polish troops generally don’t take part in American “Iraq surge” operations, providing cover for U.S. soldiers and hunting al Qaeda and other terrorists, with some visible success. But Polish soldiers try to do their best to help Iraqi people rebuild their homes, schools and other installations, spending millions of dollars from the funds allotted to them. Apart from one case, investigated and tried in court, there were no major examples of corruption in the Polish Contingent. The service is voluntary, and despite several casualties among soldiers and officers, Polish troops’ morale is high
The Polish Deportees of World War II
Recollections of Removal to the Soviet Union and Dispersal Throughout the World
Theresa Kurk McGinley
--------------------------------------------------------------------------------
Edited by Tadeusz Piotrowski. McFarland & Company, Inc., 2004. 248 pages. ISBN 0-7864-1847-8. Hardcover. $45.00.
After the Second World War, the world press permanently documented the horrors of the Nazis, while the Nuremberg trials revealed a view of evil that haunted the international community for years to come. At the same time, Soviet evils were largely ignored. As an international prosecutor at Nuremberg the Soviet Union blocked an attack against itself. At Nuremberg no mention was made of the Soviet purges or of the Soviet deportation of Poles into the wastelands of Russia. It seemed that Katyn, among other incidents, was buried forever. The dismissal was so successful that few students know the historical record that the Soviet Union invaded the eastern half of Poland simultaneously with the western invasion by Hitler in September 1939. The alliance of the Soviet Union and Nazi Germany is off the radar screen. The “60th anniversary” events held in Moscow in 2005 highlighted Stalin’s victory in the Second World War. Some representatives of the international community rejoiced in the fanfare. The idea of raising statues to Stalin reappeared on the Russian agenda. Ironically, we have just torn down the statue of Saddam in a symbolic gesture of freedom. One wonders what the erection of statues to Stalin would symbolize.
For fifty years, unspeakable oppression existed in the Soviet bloc. The histories of the Polish deportees, displaced persons, refugees, and the fate of the military incarcerated by Soviet forces are important in order to fully understand the complexity of the Cold War. Spurred on by nation-making events in Poland-the rise of Solidarity, the leadership of John Paul II, and the collapse communism-American scholars have increasingly recorded the Polish survivor tales of the war. As time waits for no man, it is history’s great task to preserve and protect these records for the future.
With access to personal recollections of the war, many written in Polish and appearing in English for the first time, Professor Piotrowski has compiled the personal stories of a large number of Polish citizens deported to the Soviet Union between 1939-1941. These are the histories of the Soviet gulags and aftermath, of the precarious amnesty which freed incarcerated Poles and set in motion an immigration wave which reached the shores of nations around the world. Polish survivors write of travel in horrible conditions inside the Soviet Union, surviving the “amnesty,” the march with Polish General Władysław Anders to rest in temporary refugee settlements that existed in the Near and Middle East, particularly in Iran, Iraq, and India. Africa, New Zealand, and Mexico are later important chapters in the book indicative of the movement of Poles around the world. The book is divided into eight chapters, with five of them specifically focusing on the above-mentioned destinations. The largest chapter is Africa, the site of the largest concentration of Poles who survived the Soviet experience.
More than one-half of the Polish civilians who traveled with General Anders out of the Soviet gulags found refuge in the countries of former British East Africa. This segment of East Africa, or “Polish Africa,” became the destination for postwar Polish refugees whose camps were closed in other areas of the world. To get there, however, the refugees had to first gain sanctuary in the Near and Middle East. Geographically, southern movement from the Siberian gulags meant initial entry points in these locations. The mercy shown for these skeletons of humanity is well documented in Piotrowski’s book, but death was often inevitable due to exhaustion, evidenced by the existence of numerous Polish cemeteries in the Middle East.
Assisted in an elementary way by English authorities, the Polish Government in exile (in London), the Catholic Church, Red Cross agencies, and other organizations, the refugees moved on. Iran was the first major stop for General Anders’s army. His weary battalions consisted of men freed from the Soviet gulags and their families. Twenty temporary camps also existed in Tehran housing thousands of orphaned children. Tehran’s moniker became “The City of Polish Children,” many of whom were laid to rest there, not being able to recover after near-starvation in the Russian Stories of kindness, lush gardens, and an abundance of food left a lasting impression on those who survived.
Most heart-wrenching are the stories of orphan children who suffered the loss of entire family units. In Africa and Mexico particularly, settlements became minuscule Polands, with the establishment of ethnic schools, churches, and scouts to retain linkage with the homeland and identity as Poles. An important, albeit too small chapter discusses the Santa Rosa refugee settlement in Mexico. With agreements secured by General Władysław Sikorski, nearly 1,500 Polish refugees were allowed entry into Mexico before the end of the war. One story describes the hope and frustration of young Polish survivors landing in the United States for one brief moment, before being whisked away to a quarantined and secret life across the border in Mexico. Curiously, though perhaps symbolically, Mexico appears as the last chapter in the book, with only four survivor stories recorded. The beacon of liberty, the United States, was next door, but its golden lamp continued to flicker just out of reach for these Poles. This brief chapter of a Polish community in Mexico during the war should generate more research in the area.
Surprisingly, the Polish American Congress founding president, Charles Rozmarek, is not mentioned in its introduction. This is an important omission considering the extensive political lobbying-never again duplicated-of the Polish American Congress on behalf of Poland and the Polish refugees in the postwar world.
Canada is omitted altogether as an immigration entry point, and New Zealand is mentioned but not Australia. The diplomatic and political problems caused by the alliance of the United States and the Soviet Union in the Second World War affected the immigration policy of war survivors, especially Poles into the United States. U.S. immigration policy did not change until 1948 with the passage of the Displaced Persons Act, and even then the law was restrictive. Considering the significant change of national borders and politics in Poland at the hands of the allies, the welfare of the wartime displaced and refugees became a contentious issue in both the United States and abroad, fueling the fires of the Cold War.
Professor Piotrowski is to be commended for his research. It is no small task to breathe life into a painful subject that so many choose to
Historia się powtarza
Ta książka ukazała się w 1993 r. Nagle, po dziesięciu latach okazała się niezwykle aktualna. Bowiem nasi żołnierze latem udają się do Iraku. Po raz drugi w historii! Pierwszy raz byli tam – swoista rocznica – sześćdziesiąt lat temu. I też, jak teraz, u boku Brytyjczyków. O tym właśnie mówi ta książka: "Wojsko Polskie w Iraku 1942-1943".
Jej autor, Zbigniew Dunin-Wilczyński, dał się poznać czytelnikom "Opcji na Prawo" ("Legia Honorowa", nr 1/2003). Jako historyk opowiada, jak to się stało. Po ewakuacji ze Związku Sowieckiego tzw. Armii Andersa (Armia Polska na Wschodzie, której dowódcą był gen. Władysław Anders), znalazła się ona w Iranie. Wkrótce jednak, od września 1942 r. zaczęła się koncentrować w Iraku. Nieprzypadkowo. W Iraku wybucha w 1941 inspirowana przez Niemców rewolta antybrytyjska. Została stłumiona, lecz sytuacja ciągle jest napięta. W dodatku Niemcy toczą walki na Kaukazie. A gdyby przerwali front? Brytyjczycy muszą więc utrzymywać w Iraku duży garnizon, mimo że żołnierze są potrzebni w Afryce Północnej. Armia Andersa jest dopiero w stanie reorganizacji, wymaga przeszkolenia, uzbrojenia. Na front jeszcze nie może iść. Ale w Iraku może zwiększyć tak potrzebne tam aliantom siły zbrojne. Szkoląc się więc, zarazem pilnuje północnych granic kraju (ośrodki koncentracji znajdowały się na północ od Bagdadu, w dużej mierze w Kurdystanie), a samą swoją obecnością wpływa hamująco na możliwość wybuchu proniemieckiej rebelii. Dopiero gdy sytuacja na Środkowym Wschodzie zaczęła się uspokajać, Niemcy zaś zostali odepchnięci od Kaukazu, Armia Polska na Wschodzie, przeorganizowana w 2. Korpus, do sierpnia-września 1943 r. została przerzucona do Palestyny, a stamtąd niebawem ruszyła na front włoski.
Autor bardzo szczegółowo omawia translokację poszczególnych jednostek Armii Andersa, wskazuje ośrodki jej koncentracji, głównie w rejonie Quizil Ribat – Khanaquin, lecz i na północ od tego obszaru, liczne mapki pozwalają zaś czytelnikowi na lepszą orientację, na jakich terenach operowało wówczas Wojsko Polskie w Iraku. Zarazem pokazuje problemy, z jakimi stykali się tam nasi żołnierze: klimat, odmienna kultura, religia, obyczajowość itp. Bardzo ciekawa książka, akurat na dziś. \
MAK
Zbigniew Dunin-Wilczyński: "Wojsko Polskie w Iraku 1942-1943", Wyd. Muzeum Niepodległości, Warszawa 1993
Thursday, October 4, 2007
Iraq turns to China for arms
Iraq turns to China for arms Font Size: BAGHDAD: Iraq has ordered $US100 million ($113 million) worth of military equipment from China for its police force, claiming the US is unable to provide the material and is too slow to deliver arms shipments.
The Washington Post reported yesterday that the China deal had alarmed military analysts, who had said Iraq's security forces were already unable to account for more than 190,000 weapons supplied by the US. Many of these weapons are believed to be in the hands of Shia and Sunni militias and insurgents.
Iraqi President Jalal Talabani, meeting with Post editors and reporters yesterday, said only one in five Iraqi police officers was armed and called for faster weapons delivery from the US to beef up Iraq's fledgling army.
The capabilities of Iraqi security forces are pivotal to the US exit strategy in Iraq, with the creation of a viable police force critical to reconciliation.
The report said the Chinese arms deal shed light on the larger dispute between the US and Iraq over rebuilding the war-torn nation's armed forces and police. Iraqi officials have long complained about the supply of weapons and equipment for their personnel.
Mr Talabani yesterday expressed frustration with delays in equipping the Iraqi forces.
The report said Iraq had become one of the largest buyers of US-made weapons. It noted that US commander in Iraq General David Petraeus had told the Senate Armed Services Committee last month that Baghdad had signed deals to buy arms worth $US1.6billion, with a further $US1.8billion in possible purchases.
Pentagon spokesman Bryan Whitman told the paper the US was "working closely" to help Iraq obtain "appropriate and necessary" military equipment. But US officials conceded there were delivery problems.
News of the deal came as a daring ambush in Baghdad left Poland's ambassador to Iraq pinned inside a burning vehicle before he was pulled to safety and airlifted in a rescue mission by the embattled security firm Blackwater USA. At least three people were killed, including a Polish bodyguard.
Wednesday's attack - apparently well planned and in one of Baghdad's most secure districts - raised questions about whether insurgents might have sought to punish Poland for its contributions to the US-led military force in Iraq.
Polish Prime Minister Jaroslaw Kaczynski said his nation would not retreat "in the face of terrorists."
The diplomatic convoy was hit by three bombs in the Shia-controlled Karradah district and then attackers opened fire.
Polish guards returned fire as the injured ambassador, General Edward Pietrzyk, was pulled from the burning vehicle.
US embassy officials sent Blackwater helicopters to evacuate the ambassador and others.
General Pietrzyk suffered minor burns to 20 per cent of his body, including his head and right arm and leg.
Shortly after the assault, Iraqi Prime Minister Nouri al-Maliki renewed his Government's offensive against Blackwater for its role in a September 16 shootout that left 11 Iraqis dead, and other incidents.
"There have been 190 victims of Blackwater ... The kind of accusations levelled against the company means it is not fit to work in Iraq," he said.
It was not known if Mr Maliki knew Blackwater had rescued the Polish envoy.
Wednesday, October 3, 2007
Iraq blast wounds Polish ambassador
Iraq blast wounds Polish ambassador
Two people died in the attack which targeted the Polish ambassador [AFP]
Poland's ambassador to Iraq has been wounded in an apparent assassination attempt after a roadside bomb exploded in central Baghdad, killing two people, Iraqi and Polish officials have said.
One bystander and one of the ambassador's bodyguards died in the blast, while 14 people were wounded, including ambassador Edward Pietrzyk, officials said.
Sources told Al Jazeera three diplomatic cars were struck by the blasts on Wednesday shortly after leaving the embassy compound in al-Arasat.
"The ambassador was injured, but was able to leave the scene," Robert Szaniawski, a Polish foreign ministry spokesman, said from Warsaw, Poland's capital.
"Three cars in the Polish convoy were destroyed in the attack," he said.
'Assassination attempt'
Officials described the attack as an assassination attempt.
Bartosz Weglarczyk, the deputy foreign editor of Gazeta Wyborcza, told Al Jazeera that the attack was "well planned".
Your Views
"Iraq is still under foreign occupation and Iraqis continue to die in great numbers"
albaghawy, Luxembourg
Send us your views
"It was just two or three blocks away from the Polish embassy in Baghdad," he said.
"It means the attack [had been] planned for a long time. The attackers knew who was in the convoy and what their target was."
Reuters Television pictures showed a European-looking man with his head, leg and hands bandaged being evacuated in a helicopter which had landed in the street.
Iraqi soldiers said the man, who was surrounded by security guards and troops, was the Polish ambassador.
They said other wounded people had been taken to the so-called Green Zone for treatment.
Pietrzyk was being treated for burns, Waldemar Figaj, the deputy ambassador, said later.
"He is going to be fine," he said.
'No withdrawal'
Jaroslaw Kaczynski, the Polish prime minister, said that Poland would not withdraw its troops from Iraq in response to the attack.
"Desertion is always the worst option," Kaczynski said.
"This is a difficult situation, but those who became engaged and were there for years and then withdrew are making the worst possible mistake."
Poland backed the US-led invasion of Iraq in 2003 which toppled Saddam Hussein, the Iraqi president at the time.
At the height of its involvement, Poland had 2,500 soldiers in Iraq, though it currently has about 900 troops in the country and the mission has lost popular support at home.
Poland's ruling party, which faces a snap election on October 21, supports extending the Iraq mission beyond the end of the year even though a majority of Poles want the the soldiers to return home.
Diplomats killed
Some opposition parties are also calling for an end to the mission.
Weglarczyk told Al Jazeera: "What happened in Baghdad today will change nothing.
"Poles don't like to be pushed to do something and we don't like to be threatened ... I don't think it will change the attitude of Polish society toward the Iraq war."
A number of diplomats have been killed in Baghdad since the invasion began.
Last year four Russian diplomats were abducted and killed and in 2005 fighters said they had killed Ihab el-Sherif, the Egyptian mission chief.
In the same year, Bahrain's envoy was also shot and wounded when fighters opened fire on his car.
Polish soldier fights for the freedom of other nations but dies only for Poland
This nation will never die!!
Greetings to all Poles and Polish soldiers
God Bless Poland is right-Brave People
major Hieronim Kupczyk
44 12. Brygada Zmechanizowa ze Szczecina Szczecin 6 listopada 2003. Na drodze z Bagdadu, w okolicach miejscowości al Musaib, 40 km od Karbali, żołnierze zostali zaatakowani z broni maszynowej, padło kilkadziesiąt strzałów. Polacy odpowiedzieli ogniem. Pomimo podjęcia natychmiastowej reanimacji zginął maj. Kupczyk.
starszy szeregowy Gerard Wasielewski
20 12. Brygada Zmechanizowa ze Szczecina Szczecin 22 grudnia 2003. Został śmiertelnie postrzelony przez kolegę podczas czyszczenia broni.
korespondent wojenny TVP Waldemar Milewicz
48 TVP ur. w Dobrym Mieście 7 maja 2004. Do zamachu doszło na drodze z Bagdadu do Nadżafu, w szczególnie niebezpiecznym miejscu, gdzie często zdarzają się ataki. Samochód TVP został dwukrotnie ostrzelany z ciężkiej broni maszynowej. Ranny w ręke został operator Jerzy Ernst.
montażysta TVP Mounir Bouamrane 36 TVP ur. w Algierze 7 maja 2004. Do zamachu doszło na drodze z Bagdadu do Nadżafu, w szczególnie niebezpiecznym miejscu, gdzie często zdarzają się ataki. Samochód TVP został dwukrotnie ostrzelany z ciężkiej broni maszynowej. Ranny w ręke został operator Jerzy Ernst.
starszy chorąży Marek Krajewski 34 Wojewódzki Sztab Wojskowy z Lublina Lublin 8 Maj 2004. Zginął w wypadku samochodowym, gdy iracka ciężarówka ścięła zakręt i wjechała w samochód wojskowy, który jechał z naprzeciwka. Rannych zostało dwóch innych żołnierzy, którzy trafili do szpitala
kapitan Sławomir Strożak 34 18. batalion desantowo- szturmowy z Bielska-Białej Bielsko-Biala 8 maja 2004. O trzeciej po południu czasu lokalnego patrol koalicyjny jechał przez miejscowość al Imam. Dowódca patrolu kapitan Sławomir Stróżak zginąl od wybuchu miny-pułapki. Uratowały cały konwój od odpalenia drugiego ładunku - kilkuset kilogramów materiałów wybuchowych.
n/z n/z byly żolnierz GROMu / BLACKWATER USA n/z 5 czerwca 2004.Na drodze prowadzącej na podbagdadzkie lotnisko, iraccy bojówkarze ostrzelali z broni maszynowej i grnatników dwa samochody terenowe należące do firmy Blackwater. Zginęlo 4 pracowników firmy, w tym 2 Polaków, bylych żołnierzy GROMu.
n/z n/z byly żolnierz GROMu / BLACKWATER USA n/z 5 czerwca 2004.Na drodze prowadzącej na podbagdadzkie lotnisko, iraccy bojówkarze ostrzelali z broni maszynowej i grnatników dwa samochody terenowe należące do firmy Blackwater. Zginęlo 4 pracowników firmy, w tym 2 Polaków, bylych żołnierzy GROMu.
starszy kapral Tomasz Krygiel 27 12. Brygada Zmechanizowa ze Szczecina Łeczyca 8 czerwca 2004. Zginął w wyniku ostrzału moździerzowego w czasie rozminowywania składów amunicji w Suwajrze, na południe od Bagdadu.
Razem z nim zginęło wtedy także pięciu innych żołnierzy: Polak, trzech Słowaków i Łotysz
starszy szeregowy Andrzej Zielke
26 16 Żuławski Batalion Remontowy z Elbląga Prochnik 8 czerwca 2004. Zginął w wyniku ostrzału moździerzowego w czasie rozminowywania składów amunicji w Suwajrze, na południe od Bagdadu.
Razem z nim zginęło wtedy także pięciu innych żołnierzy: Polak, trzech Słowaków i Łotysz
kapral Marcin Rutkowski 24 1. Mazurska Brygada Artylerii Wegorzewo 29 lipca 2004. Żołnierz zginął w zamachu na drodze koło miejscowości Madlul, 20 km na północny-wschód od Hilli. Był w Iraku kilkanaście dni, przyleciał razem z trzecią zmianą polskiego wojska. W wybuchu rannych zostało kilku jego kolegów.
starszy szeregowy Grzegorz Rusinek
23 18. batalion desantowo- szturmowy z Bielska-Białej Gliwice 19 sierpnia 2004. Polski patrol, poruszający się dwoma pojazdami, został zaatakowany z broni maszynowej. Jak powiedział dowódca wielonarodowej dywizji Centrum-Południe gen. Andrzej Ekiert, po ostrzale "w wyniku zwiększenia prędkości jeden z pojazdów wywrócił się, a drugi najechał na niego". Zginęli dwaj polscy żołnierze.
szeregowy nadterminowy Sylwester Kutrzyk 21 18. batalion desantowo- szturmowy z Bielska-Białej Gliwice 19 sierpnia 2004. Polski patrol, poruszający się dwoma pojazdami, został zaatakowany z broni maszynowej. Jak powiedział dowódca wielonarodowej dywizji Centrum-Południe gen. Andrzej Ekiert, po ostrzale "w wyniku zwiększenia prędkości jeden z pojazdów wywrócił się, a drugi najechał na niego". Zginęli dwaj polscy żołnierze.
starszy szeregowy Krystian Andrzejczak
24 16 Żuławski Batalion Remontowy z Elbląga Bogaczewo 21 sierpnia 2004. Gdy konwój przejeżdżał koło zaparkowanego przy drodze chevroleta, wybuchła duża ilość zgromadzonych w nim materiałów wybuchowych. . Dodatkowo konwój został ostrzelany. Polacy odpowiedzieli ogniem na atak, zabijając kilku napastników. Od wybuchu zginął st. szer. Andrzejczak.
podporucznik Piotr Mazurek 25 15. Batalion Saperów z Orzysza Cieszanów 12 wrezśnia 2004. Około godz. 16.30 czasu lokalnego 20 km na północny wschód od miasta al Hilla w centralnym Iraku. - Saperzy pojechali podjąć ładunek wybuchowy z pobocza drogi. Gdy wracali do bazy, terroryści otworzyli do nich ogień z granatników i broni maszynowej. Wywiązała się walka. Choć zaatakowani żołnierze szybko dostali wsparcie z lądu i powietrza, nie dało się uniknąć ofiar.
podporucznik Daniel Różyński 24 6. Brygada Desantowo- Szturmowa z Krakowa Gdańsk 12 wrezśnia 2004. Około godz. 16.30 czasu lokalnego 20 km na północny wschód od miasta al Hilla w centralnym Iraku. - Saperzy pojechali podjąć ładunek wybuchowy z pobocza drogi. Gdy wracali do bazy, terroryści otworzyli do nich ogień z granatników i broni maszynowej. Wywiązała się walka. Choć zaatakowani żołnierze szybko dostali wsparcie z lądu i powietrza, nie dało się uniknąć ofiar.
starszy szeregowy nadterminowy Grzegorz Nosek 28 6. Brygada Desantowo- Szturmowa z Krakowa Olkusz 12 wrezśnia 2004. Około godz. 16.30 czasu lokalnego 20 km na północny wschód od miasta al Hilla w centralnym Iraku. - Saperzy pojechali podjąć ładunek wybuchowy z pobocza drogi. Gdy wracali do bazy, terroryści otworzyli do nich ogień z granatników i broni maszynowej. Wywiązała się walka. Choć zaatakowani żołnierze szybko dostali wsparcie z lądu i powietrza, nie dało się uniknąć ofiar.
kpt. Jacek Kostecki 2. Szpital Operacji Pokojowych w Wrocławiu 15 grudnia 2004. Trzech Polaków zginęło w wypadku śmigłowca, czterech rannych jest w szpitalach. Do katastrofy doszło o 12.15 czasu lokalnego. W wyniku awarii silnika śmigłowiec Sokół lądował awaryjnie 8 kilometrów od Karbali.
chor. Paweł Jelonek 25. Brygada Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego 15 grudnia 2004. Trzech Polaków zginęło w wypadku śmigłowca, czterech rannych jest w szpitalach. Do katastrofy doszło o 12.15 czasu lokalnego. W wyniku awarii silnika śmigłowiec Sokół lądował awaryjnie 8 kilometrów od Karbali.
mł. chor. Karol Szlązak 25. Brygada Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego 15 grudnia 2004. Trzech Polaków zginęło w wypadku śmigłowca, czterech rannych jest w szpitalach. Do katastrofy doszło o 12.15 czasu lokalnego. W wyniku awarii silnika śmigłowiec Sokół lądował awaryjnie 8 kilometrów od Karbali.
starszy szeregowy Roman Góralczyk 7. Batalion Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego 25 lutego 2005. Wypadek nastąpił w wyniku zderzenia polskiego samochodu wojskowego i irackiego mikrobusu. Poszkodowani Polacy konwojowali patrol saperów.
HOŁD WSZYSTKIM POLEGŁYM
WYRAZY GŁĘBOKIEGO WSPÓŁCZUCIA
RODZINOM ORAZ BLISKIM OFIAR
NIGDY O WAS NIE ZAPOMNIMY
Polacy to Nie BlackWater my walczymy dla Polski.
A byłbyś może skłonny zdradzić, czemu tak uważasz? Bo choć istotnie wielu Prywatnych Kontraktorów Militarnych (ah, co za słodki eufemizm!) uważa nazywanie ich najemnikami za nader obraźliwe, to nie da się zaprzeczyć, że panowie ci najmują się do walki w, że się tak wyrażę, nie swoich wojnach, tj. nie walczą w obronie własnego kraju, domu, rodziny, tylko jadą gdzieś daleko, do Iraku, czy innej Malezji, i na dodatek jeszcze sami przyznają, że głównym motorem ich działań, obok umiłowania walki, są... pieniądze.
Tak, do o chrony. Konwojów m.in. Ale nie tylko i wyłącznie do ochrony. Poza tym, i sama ochrona jest pojęciem dość specyficznym i szerokim, w kontekście miejsc takich jak np. Irak.
Sunday, September 30, 2007
PREMIER PODZIĘKOWAŁ POLSKIM ŻOŁNIERZOM W IRAKU ZA ICH SŁUŻBĘ I ODWAGĘ
PREMIER PODZIĘKOWAŁ POLSKIM ŻOŁNIERZOM W IRAKU ZA ICH SŁUŻBĘ I ODWAGĘ
W wojskowej bazie Echo w Diwaniji premier Jarosław Kaczyński podzielił się opłatkiem
z polskimi żołnierzami stacjonującymi w Iraku. Życzył im spokojnych świąt i szczęśliwego powrotu do domu. - To co tu robicie jest w interesie naszego kraju, światowego pokoju i całej ludzkości. Trzeba przed Wami pochylić głowę za to, że tu jesteście i że się na to zdecydowaliście. Dobrze służycie Polsce - powiedział szef rządu. Z tego względu premier podkreślił wagę nowych wyzwań, podejmowanych przez Polaków w Afganistanie. Polski premier na ręce dowódcy gen. Bronisława Kwiatkowskiego przekazał żołnierzom krakowską bożonarodzeniową szopkę. Zapalił również znicz pod kaplicą upamiętniającą żołnierzy polskich poległych w Iraku.
Polski kontyngent, wchodzący w skład Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe liczy ok. 900 żołnierzy. Zajmują się oni głównie szkoleniem irackich sił bezpieczeństwa.
W Bagdadzie premier Jarosław Kaczyński spotkał się z szefem irackiego rządu Nurim Kamilem al-Malikim oraz prezydentem Republiki Iraku Dżalalem Talabanim. Prezes Rady Ministrów RP zapewnił, że Polska będzie kontynuować dotychczasową przyjazną politykę wobec Iraku. Podczas spotkań rozmawiano o współpracy gospodarczej, politycznej i wojskowej oraz o polskich inwestycjach w Iraku. Poruszono również kwestie uzbrojenia irackiej armii, szczególnie o sprzedaży do Iraku polskich śmigłowców. Politycy ocenili stosunki dwustronne jako bardzo dobre. Iracki premier podziękował Jarosławowi Kaczyńskiemu za przedłużenie polskiej misji stabilizacyjnej w Iraku. Zachęcał polskich przedsiębiorców do inwestowania w irackich strefach bezpiecznych i zaznaczył, że rząd iracki oczekuje umocnienia więzi z zaprzyjaźnionymi krajami, które stanęły po naszej stronie, a przede wszystkim z Polską. Prezydent Talabani zapewnił polskiego premiera, że społeczność chrześcijańska w Iraku może liczyć na dobre traktowanie i pełnię praw wyznaniowych.
Sunday, September 16, 2007
Greenspan's shock: oil behind Iraq invasion
Greenspan's shock: oil behind Iraq invasion
Email Print Normal font Large font Jeannine Aversa and Ann Sanner Washington
September 17, 2007
Former Federal Reserve Board Chairman Alan Greenspan.
Photo: J. Scott Applewhite
Advertisement
AdvertisementTHE US went to war in Iraq motivated largely by oil, former US Federal Reserve chairman Alan Greenspan says in a memoir to be released today.
"I am saddened that it is politically inconvenient to acknowledge what everyone knows: the Iraq war is largely about oil," he writes.
Mr Greenspan's book The Age of Turbulence: Adventures in a New World also criticises President George Bush for not responsibly handling the nation's spending and racking up big budget deficits.
The 81-year-old, a lifelong Republican, claims Mr Bush has abandoned fiscal discipline and put politics ahead of economics.
Denouncing the tax cuts brought in by Mr Bush, Mr Greenspan says the Republicans deserved to lose the congressional elections last November because they abandoned fiscal discipline and hugely swelled the US budget deficit.
He says he was surprised Mr Bush was unwilling to temper his campaign promises with fiscal reality once elected in 2000, as previous Republican administrations had done.
"Little value was placed on rigorous economic policy debate or the weighing of long-term consequences," he says.
Mr Greenspan built his reputation with his calm handling of the stockmarket crash of 1987, the 1997-98 Asian and Russian financial crises, and the economic turbulence that followed the September 11, 2001, attacks on the US.
But he has also come under fire for policies that some say led to bubbles in technology and housing. His successor, Ben Bernanke, is coping with a prolonged housing downturn and credit-market turbulence. Mr Greenspan's long association with Republican administrations and his reputation for independence add clout to his criticism. He ran the Fed for 18½ years and was the second-longest-serving chief. He writes that he laments the loss of fiscal discipline.
Mr Bush took office in 2001, the last time the Government produced a budget surplus. In 2004, the deficit was a record $US413 billion ($A490 billion). "The Republicans in Congress lost their way," Greenspan writes. "They swapped principle for power. They ended up with neither. They deserved to lose."
The White House defended its fiscal policies. "Clearly those tax cuts proved to be the right medicine for an ailing economy," spokesman Tony Fratto said.
"Tax cuts contributed a portion to early deficits, but … accelerated growth over time, leading to increased business activity, increased job growth and increased tax receipts, which today have us at low historic deficit levels and on a path to a surplus."
On the spending side, Mr Fratto said: "We're not going to apologise for increased spending to protect our national security."
AP, REUTERS, TELEGRAPH
Saturday, September 15, 2007
prof. Janusz Danecki
prof. Janusz Danecki
Profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w zakresie problemów współczesnego i klasycznego świata islamu ze szczególnym uwzględnieniem świata arabskiego.
Studia:
1964 - 1969: Uniwersytet Warszawski: arabistyka i islamistyka
1971: Uniwersytet Kairski i Uniwersytet Al-Azhar
1976: doktorat z zakresu językoznawstwa arabskiego
1982: habilitacja z zakresu klasycznej kultury arabskiej i muzułmańskiej
1989: tytuł profesora.
Pełnione funkcje:
od 2006: dziekan Wydziału Filologicznego SWPS
od 2003: kierownik Centrum Bliskowschodniego SWPS
1982 - 2006: kierownik Zakładu Arabistyki i Islamistyki Uniwersytetu Warszawskiego
1976 - 1977: wicedyrektor Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego
1990 - 1993: członek Senatu Uniwersytetu Warszawskiego
od 1994: wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Orientalistycznych PAN
od 1998: członek Towarzystwa Naukowego Warszawskiego
członek Rady Naukowej Zakładu Krajów POzaeuropejskich PAN
założyciel i redaktor naczelny międzynarodowego czasopisma "Studia Arabistyczne i Islamistyczne" oraz czasopisma "Bliski Wschód. Społeczeństwa - Polityka - Tradycje"
członek redakcji: "Przeglądu Orientalistycznego", "Rocznika Orientalistycznego", "Hemispheres", "Acta Asiatica", "Przeglądu Humanistycznego".
Specjalizacja:
język arabski i kultura świata arabskiego
islam - kultura, ideologia, religia
problemy polityczne świata arabskiego i muzułmańskiego.
Znajomość języka arabskiego i jego dialektów i podstawowa znajomość kilku języków orientalnych (m.in. perski, turecki, urdu, hebrajski), a także najważniejszych języków europejskich (angielski, niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, szwedzki, fiński).
Bogate doświadczenie jako tłumacz literatury pięknej i specjalistycznej z arabskiego, niemieckiego, angielskiego, francuskiego i hiszpańskiego.
Publikacje:
Ponad sto artykułów naukowych w czasopismach polskich i zagranicznych dotyczących zagadnień języka arabskiego, kultury islamu i świata arabskiego. Najważniejsze publikacje książkowe:
Kultura i sztuka islamu, Warszawa 2003
Arabowie, Warszawa 2001
Podstawowe wiadomości o islamie, t. I-II, Warszawa 1998
Słownik kultury islamu, Warszawa 1997
Słownik arabsko-polski (z J. Kozłowską), Warszawa 1996
Gramatyka języka arabskiego, Warszawa 1994
Opowieści Koranu, Warszawa 1991
Polityczne funkcje islamu, Warszawa 1991
Wstęp do dialektologii języka arabskiego, Warszawa 1989
Przekłady podstawowych dzieł z klasycznej i współczesnej literatury arabskiej.
Irak - kraj dotknięty przez chłodny wiatr historii - prof. Janusz Danecki
Irak - kraj dotknięty przez chłodny wiatr historii - prof. Janusz Danecki
2003-04-14 00:00:00
"Irak to latarnia Wschodu, ziemia szczęśliwa od najdawniejszych czasów. Wieje tam chłodne wiatry, gleby są urodzajne, nie brak wody i pożywienia".
Marek Dziekan, "Historia Iraku" cytat z Al-Masudiego (zm. 956). Al-Masudi, arabski autor z IX wieku, chyba bardzo się pomylił, kreśląc taką wizję ziemi irackiej. Od początków XX wieku spadały na nią tylko nieszczęścia, a jej mieszkańcy mogą się uznawać za najbardziej dotkniętych przez chłodny wiatr historii.
Wytyczanie granic
Do przybycia w 1914 roku do Mezopotamii z Indii wojsk brytyjskich, obszar Iraku stanowił część imperium osmańskiego. Było to kilka wilajatów podległych władzy Wysokiej Porty w Stambule. Dla Brytyjczyków Międzyrzecze miało strategiczne znaczenie, ponieważ położone było na drodze do Indii. Nic dziwnego, że natychmiast po przyłączeniu się Turcji osmańskiej do Niemiec, Anglicy wysadzili tam swoje wojska, a następnie na arenie międzynarodowej zabiegali o podporządkowanie sobie tego obszaru. Do 16 maja 1916 roku nie istniało terytorium, które można by z grubsza nawet określić państwem irackim. Ale tego dnia po kilku miesiącach rokowań m.in. z Rosją, Francja i Anglia podpisały w Londynie układ znany jako układ Sykes-Picot, od nazwisk negocjatorów - Charlesa François Georges-Picot i Sir Marka Sykesa, określający wzajemne sfery wpływów na obszarze tzw. Żyznego Półksiężyca. Według tych ustaleń Anglikom miały podlegać osmańskie wilajaty Al-Basry i Bagdadu, a potem także Mosulu. Każdy z wilajatów miał swoją specyfikę. Na południu w Al-Basrze mieszkali przede wszystkim szyici, bagdadzkie centrum zajmowali sunnici, a Mosul był obszarem kurdyjskim, tam też mieszkali Turkmeni i Asyryjczycy.
Uznając, że Irak nie może się samodzielnie administrować, Brytyjczycy od razu przejęli nad nim kontrolę, wysyłając tam wysokiego komisarza. Wkrótce potem w 1920 na konferencji San Remo uzyskują mandat nad Irakiem. Nie było to w smak mieszkańcom tych terenów. Niemal natychmiast wybuchło powstanie obu najważniejszych ugrupowań islamu: sunnitów i szyitów. Po jego stłumieniu w 1921 roku ogłoszono powstanie zależnego od Anglii królestwa, w którym panował haszymidzki władca Fajsal I, syn szarifa Mekki. Władza pochodząca z zewnątrz była najlepszym rozwiązaniem dla kraju będącego federacją luźnie powiązanych obszarów, zróżnicowanych etnicznie i religijnie różnorodnych.
W 1922 wytyczono zasadnicze granice królestwa. Udało się ustalić granice z Turcją - mimo sporów o Mosul, z Iranem, Syria, Arabią, nigdy natomiast nie została ustalona granica z Kuwejtem. W 1924 zgromadzenie konstytucyjne opracowało konstytucję Iraku I w 1925 odbyły się wybory parlamentarne.
Niepodległość
Niepokorny Irak był dla Wielkiej Brytanii kłopotliwym ciężarem, jak najszybciej więc postanowiono powołać niepodległą monarchię. 3 X 1932 roku Królestwo Iraku przyjęto do Ligi Narodów jako niepodległe państwo, choć Brytyjczycy zostawili sobie na jego terenie kilka baz w strategicznych miejscach. Niepodległość nie przyniosła stabilizacji. Zlepione sztucznie z nieprzystających kawałków państwo oparło swoją legitymację na arabskiej idei narodowej. Dla pochodzących z zewnątrz Haszymidów była to jedyna idea zdolna zjednoczyć sunnitów i szyitów. A i tak królestwo przeżywało nieustanne wstrząsy. Już w pierwszym roku jego istnienia umarł Fajsal I, a jego następca Ghazi I był człowiekiem młodym i niedoświadczonym, nie radzącym sobie z konfliktami wewnętrznymi, a przede wszystkim kurdyjskim, szyickim i asyryjskim. Mimo destabilizacji zaczęły się kształtować podstawowe ugrupowania polityczne i pojawili się wytrawni politycy. To wówczas rozpoczął karierę niezwykły polityk Nuri as-Sa’id, który kilkakrotnie uczestniczył w rządach, był nawet premierem, a gdy król Ghazi I zginął w 1939 roku w wypadku stał się faktycznym regentem kraju.
Flirt z Niemcami
Podczas II wojny światowej naturalnym sprzymierzeńcem wielu krajów arabskich stały się Niemcy - arcywróg Brytyjczyków. Tak właśnie było w Palestynie i Iraku, dwóch państwach zależnych od Wielkiej Brytanii. Co więcej, w Iraku znalazł się wydalony z Palestyny wybitny polityk hadżdż Amin al-Husajni. Mieszanka antybryjsko-proniemiecka w 1941 doprowadziła do zamachu stanu i przejęcia władzy przez proniemiecki rząd Raszida Alego al-Kajlaniego. W obliczu toczącej się wojny z Niemcami dla Wielkiej Brytanii było to spore zagrożenie. Nowy rząd szybko obalono i przywrócono rządy probrytyjskie, a monarchia faktycznie znalazła się pod okupacją brytyjską.
Powojenna destabilizacja
Po wojnie w Iraku, podobnie jak w okolicznych nowych państwach arabskich, sytuacja była niestabilna. Od zakończenia okupacji brytyjskiej ciągu dwunastu lat między 1946 a 1958 aż 22 razy zmieniły się rządy, a i wolty polityczne tych rządów były niesłychane. Najpierw Irak włącza się w pierwszą wojnę arabsko-izraelską w 1948, przyczyniając się jedynie do powiększenia arabskiego chaosu w Palestynie. Potem w latach 50-tych coraz większego znaczenia nabiera iracka ropa naftowa. Obawa, by się nie powtórzyła irańska próba nacjonalizacji Mosaddeka w 1951, sprawiła, że Irak wciągnięto w zimną wojnę po stronie Zachodu. W 1954 monarchia zerwała stosunki z ZSRR, a w 1955 powstał Pakt Bagdadzki, w którym prócz Iraku znalazła się Turcja, Pakistan, Iran i Wielka Brytania.
Republika
W latach 50 w całym świecie arabskim ujawnia się nowa siła, jaką jest wojsko. Nagle w niepodległych państwach po przegranej wojnie z Izraelem wojsko czuje się niepotrzebne, więc udowadnia swoją przydatność przejmując rządy. W 1952 oficerowie egipscy obalają w Egipcie monarchię, w Iraku 14 lipca dwaj oficerowie: Abd al-Karim Kasim i Abd as-Salam Arif dokonują przewrotu, nazwanego dumnie rewolucją. Zastrzelono młodego króla Fajsala II i następcę tronu Abd al-Ilaha. Po raz pierwszy na arenie politycznej Iraku pojawia się Partia Baas, z jej bowiem szeregów wywodził się Arif. Dochodzi do konfliktu między nim a Abd al-Karimem Kasimem, który oparł się na komunistach i Kurdach. W październiku 1959 młody adept Partii Baas Saddam Husajn wraz z grupą przyjaciół dokonuje nieudanego zamachu na Kasima. Zamachy stanu stają się w Iraku popularną metodą zmiany rządów.
Między szyizmem a komunizmem
Historię Iraku w XX wieku cechują tendencje sekularystyczne wynikające z układów religijnych społecznych i etnicznych. Ponad 50 proc ludności Iraku stanowią szyici, 20 proc. ludności to Arabowie sunnici, a 25 proc. Kurdowie - sunnici, reszta przedstawiciele innych wyznań.
Mniejszościowi sunnici, z reguły lepiej wykształceni i powiązani ze światem arabskim w znakomitej większości sunnickim, zawsze stanowili warstwę rządzącą. Przy takim układzie odwoływanie się do którejkolwiek opcji religijnej - szyickiej czy sunnickiej zawsze groziło konfliktami. Sekularyzm był najlepszym wyjściem. Dlatego też dwa nurty polityczne: komunizm i socjalizm baasistowski miały szczególnie sprzyjające warunki do rozwoju w Iraku. Co więcej dla Irakijczyków kuszące były ich programy również w sferze socjalnej i politycznej. Komuniści zawsze głosili dążenie do poprawienia sytuacji społecznej ludzi biednych, wysuwali hasła antykolonialne i antysyjonistyczne. To im zyskiwało zwolenników. Podobnym tropem poszli baasiści. Uznali religię za część dziedzictwa narodowego, ale opowiedzieli się za rozdzieleniem islamu i państwa. Religia była prywatną sprawą obywateli.
Pierwszy przewrót probaasistowski
Czego nie dokonał Saddam Husajn, w lutym 1963 zrealizował odsunięty od władzy baasista Abd as-Salam Arif i obalił Kasima. Władzę w Iraku oficjalnie przejęła Partia Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego zwana w skrócie Baas czyli Odrodzenie. W perspektywie baasistowskiej, konkurującej z naseryzmem, liczyła się jedność narodowa całego świata arabskiego, a nie partykularne interesy sztucznie wykrojonych z arabskiej ummy państw. Abd as-Salam Arif został prezydentem, a premierem Ahmad Hasan al-Bakr, blisko związany z Saddamem Husajnem. Gdy w 1966 Arif zginął w wypadku helikopterowym, władzę przejął nowy nurt w Partii Baas w wyniku „rewolucji 17 lipca” 1968. Prezydentem został Al-Bakr, a jego zastępcą i prawą ręką Saddam Husajn.
Baasiści postanawiają stworzyć nowoczesne i stabilne państwo, co im się w znacznej mierze udaje. Podobnie jak Abd an-Nasir (Naser), po którym chcieliby przejąć przywództwo w świecie arabskim, zaczynają od typowych socjalistycznych reform. Przeprowadzają nacjonalizację obcej własności, przede wszystkim Iraq Petroleum Company (1972). Żyjącym w Iraku mniejszościom - Kurdom, Turkmenom zapewniają ograniczoną autonomię. Wreszcie normalizują stosunki z wrogim Iranem, podpisując układ o granicach, a nawet ograniczając działalność szyitów irańskich na terenie Iraku. Na wniosek szaha Iranu w 1978 usunięto z Iraku przebywającego tu od lat sześćdziesiątych ajatollaha Chomejniego. Po rewolucji w Iranie wygnano do Iranu 200 tys. szyitów uznanych za irańską piątą kolumnę, a także zamordowano Bakira as-Sadra, szyickiego polityka i myśliciela.
Prezydent Saddam Husajn
16 lipca 1979 w przeddzień święta rewolucji w Bagdadzie prezydent Ahmad Hasan al-Bakr ogłosił swoją dymisję i oficjalnie przekazał władzę Saddamowi Husajnowi, odchodząc na wysokie stanowisko szefa kierownictwa ogólnoarabskiej Partii Baas. Podobno przyczyną była decyzja prezydenta, by nawiązać tajne rokowania z władzami syryjskimi. Moment rezygnacji Al-Bakra wynikał z sytuacji międzynarodowej, a przede wszystkim bliskowschodniej. W Iranie państwo szyickie zdawało się zagrażać wszystkim, nawet Stanom Zjednoczonym. W 1980 Saddam Husajn pod pretekstem walki o granice irackie rusza na Iran, mając nadzieję na obalenie niedoświadczonych władz szyickich. Nadzieje okazały się płonne. Wojna trwała długo. Dopiero w 1988 podpisano zawieszenie broni, a pokój dopiero w czasie okupacji Kuwejtu 16 sierpnia 1990 roku. Irak nie zyskał nic, prócz zniszczenia kraju, setek tysięcy ofiar i dziesiątków miliardów długów. W czasie wojny z Iranem dla pozyskania szyitów Saddam odchodzi od religijnej neutralności, zaczyna przemawiać w imieniu islamu. Na fladze Iraku pojawia się napis Allahu akbar „Bóg jest najwyższy”, a on sam buduje swój image pobożnego muzułmanina.
Kuwejt
To właśnie długi skłoniły Saddama Husajna do podjęcia kolejnej wyprawy tym razem na Kuwejt. Chodziło o ropę i olbrzymie dochody. Saddam niczego nie owijał w bawełnę. Oskarżył Kuwejt o kradzież ropy, domagał się zmiany granic (wciąż nie uregulowanych). W ciągu tygodnia potężna armia iracka zajęła Kuwejt i 9 sierpnia 1990 włączyła go do Iraku, ustanawiając kolejną prowincję iracką. Do końca nie wiadomo, na ile Saddam liczył na akceptację swoich działań przez światową opinię publiczną. Być może pamiętając wojnę z Iranem, na którą świat przystał, oczekiwał podobnej reakcji w wypadku Kuwejtu.
Pomylił się. Powstanie potężnego państwa irackiego w tym rejonie nikomu się nie podobało. Kraje Zatoki Perskiej zarówno te małe jak i wielki Iran oraz bogata Arabia Saudyjska poczuły się zagrożone. Baasistowskiej Syrii również nie podobała się iracki rywal. Turcja obawiała się wzrostu kurdyjskich dążeń choćby nawet do autonomii jak w Iraku, a Stany Zjednoczone postanowiły w tym wypadku strzec nie tylko ropy naftowej w Zatoce, ale i demokracji oraz poszanowania prawa międzynarodowego. Dla Izraela rozwijający potencjał nuklearny Irak był szczególnie niebezpieczny. Amerykanie zmobilizowali światową opinię publiczną i rozpoczęli wyzwalanie Kuwejtu w wojnie nazwanej Pustynną Burzą. Mimo zwycięstwa nad Irakiem i wyzwolenia Kuwejtu nie zmniejszono zagrożenia ze strony Iraku. Negatywna postawa świata arabskiego wobec S. Husajna zmieniła się na bardziej mu przychylną. Nie chodziło tylko o to, że Saddam stawił czoło Stanom Zjednoczonym, ale również o to, że zaczęto dostrzegać dwulicowość polityki amerykańskiej. Kiedy Izrael dokonuje agresji, sprzeciwia się postanowieniom ONZ, Amerykanie milczą, kiedy zaś podobnie postępuje któreś z państw arabskich - podejmuje się zakrojone na szeroką skalę działania. Niewątpliwym pozytywnym skutkiem wojny o Kuwejt były nowe inicjatywy w konflikcie izraelsko-palestyńskim i rzeczywiste przyspieszenie procesu pokojowego. Z jednej strony Stany Zjednoczone zadbały o lepszą opinię w świecie arabskim. Z drugiej strony Palestyńczycy wyszli upokorzeni, bo jako jedni z nielicznych opowiedzieli się po stronie Iraku i Saddama.
Ta postawa świata arabskiego pozwala Saddamowi stawić czoło Stanom Zjednoczonym i ONZ-owskim komisjom UNSCOM, które potępiano nie bez słuszności za to, że są narzędziem w rękach rządu amerykańskiego. Nie polepszyło amerykańskiej pozycji w świecie arabskim przeprowadzenie w grudniu 1998 akcji Pustynny Lis.
Unieszkodliwianie Iraku
Po wojnie Irak zostaje zamknięty na obszarze między 32 a 36 równoleżnikiem. Poza tymi obszarami Amerykanie zakazali Irakijczykom lotów. Na północy na obszarach kurdyjskich chodziło powstrzymanie irackiej interwencji przeciwko ludności kurdyjskiej, na południu chodziło o ochronę ludności szyickiej, której powstanie krwawo stłumiono w marcu 1991. Na 36 równoleżniku Amerykanie ustanowili strefę zakazu lotów dla samolotów irackich, a po powstaniu szyickim w Karbali również poniżej 32 równoleżnika.
W polityce Saddama nastąpiła istotne przemiana. Nadal podkreślając swoją osobistą religią i pozytywny stosunek władz do islamu, niemal całkowicie oparł się na układach plemiennych, wykorzystując pozycję swoich synów: Udajja i Kusajja. Porywczy Udajj w wyniku konfliktu z plemionami zięciów Saddama ciężko ranny przeżył zamach na swoje życie, młodszy i rozsądniejszy Kusajj dowodzi Gwardią Republikańską. W 1996 odbyły się wybory do od dawna nie funkcjonującego w praktyce Parlamentu (Irackiej Rady Narodowej).
Na arenie międzynarodowej liczącym się sukcesem było wprowadzenie w życie ONZ-wskiego programu „żywność za ropę”, m.in. dzięki naciskom Rosji.
Z drugiej strony Wielka Brytania i Stany Zjednoczone wspierają w coraz większym stopniu przebywającą na emigracji pozycję iracką. W 1992 we Wiedniu powstał Narodowy Kongres Iracki kierowany przez szyitę Ahmada Szalabiego. Skupiał on od samego początku ponad 30 ugrupowań opozycyjnych. Inną organizacją o wiele mniej prężną jest powstała w połowie lat dziewięćdziesiątych Iracka Zgoda Narodowa.
Pokłosie 11 września
Dla Stanów Zjednoczonych terrorystyczne ataki 11 września 2001 stały się źródłem przeformułowania całkowitego polityki wobec świata muzułmańskiego. Zaczęto wprowadzać amerykański pokój wszędzie tam, gdzie podejrzewano jakikolwiek zagrożenie dla ładu amerykańskiego. Najpierw pod pretekstem polowania na Ibn Ladina i jego Al-Ka’idę obalono fundamentalistycznych talibów w Afganistanie. Teraz kolej na Irak. Podjęta przez prezydenta Busha akcja unieszkodliwienia Iraku stała się wojną przeciwko jednej osobie Saddamowi Husajnowi - odwrotnie niż w Afganistanie, gdzie niepowodzenie wyprawy po Usamę Ibn Ladina stało się powodem uwolnienia kraju od talibów.
2003-04-14 00:00:00
"Irak to latarnia Wschodu, ziemia szczęśliwa od najdawniejszych czasów. Wieje tam chłodne wiatry, gleby są urodzajne, nie brak wody i pożywienia".
Marek Dziekan, "Historia Iraku" cytat z Al-Masudiego (zm. 956). Al-Masudi, arabski autor z IX wieku, chyba bardzo się pomylił, kreśląc taką wizję ziemi irackiej. Od początków XX wieku spadały na nią tylko nieszczęścia, a jej mieszkańcy mogą się uznawać za najbardziej dotkniętych przez chłodny wiatr historii.
Wytyczanie granic
Do przybycia w 1914 roku do Mezopotamii z Indii wojsk brytyjskich, obszar Iraku stanowił część imperium osmańskiego. Było to kilka wilajatów podległych władzy Wysokiej Porty w Stambule. Dla Brytyjczyków Międzyrzecze miało strategiczne znaczenie, ponieważ położone było na drodze do Indii. Nic dziwnego, że natychmiast po przyłączeniu się Turcji osmańskiej do Niemiec, Anglicy wysadzili tam swoje wojska, a następnie na arenie międzynarodowej zabiegali o podporządkowanie sobie tego obszaru. Do 16 maja 1916 roku nie istniało terytorium, które można by z grubsza nawet określić państwem irackim. Ale tego dnia po kilku miesiącach rokowań m.in. z Rosją, Francja i Anglia podpisały w Londynie układ znany jako układ Sykes-Picot, od nazwisk negocjatorów - Charlesa François Georges-Picot i Sir Marka Sykesa, określający wzajemne sfery wpływów na obszarze tzw. Żyznego Półksiężyca. Według tych ustaleń Anglikom miały podlegać osmańskie wilajaty Al-Basry i Bagdadu, a potem także Mosulu. Każdy z wilajatów miał swoją specyfikę. Na południu w Al-Basrze mieszkali przede wszystkim szyici, bagdadzkie centrum zajmowali sunnici, a Mosul był obszarem kurdyjskim, tam też mieszkali Turkmeni i Asyryjczycy.
Uznając, że Irak nie może się samodzielnie administrować, Brytyjczycy od razu przejęli nad nim kontrolę, wysyłając tam wysokiego komisarza. Wkrótce potem w 1920 na konferencji San Remo uzyskują mandat nad Irakiem. Nie było to w smak mieszkańcom tych terenów. Niemal natychmiast wybuchło powstanie obu najważniejszych ugrupowań islamu: sunnitów i szyitów. Po jego stłumieniu w 1921 roku ogłoszono powstanie zależnego od Anglii królestwa, w którym panował haszymidzki władca Fajsal I, syn szarifa Mekki. Władza pochodząca z zewnątrz była najlepszym rozwiązaniem dla kraju będącego federacją luźnie powiązanych obszarów, zróżnicowanych etnicznie i religijnie różnorodnych.
W 1922 wytyczono zasadnicze granice królestwa. Udało się ustalić granice z Turcją - mimo sporów o Mosul, z Iranem, Syria, Arabią, nigdy natomiast nie została ustalona granica z Kuwejtem. W 1924 zgromadzenie konstytucyjne opracowało konstytucję Iraku I w 1925 odbyły się wybory parlamentarne.
Niepodległość
Niepokorny Irak był dla Wielkiej Brytanii kłopotliwym ciężarem, jak najszybciej więc postanowiono powołać niepodległą monarchię. 3 X 1932 roku Królestwo Iraku przyjęto do Ligi Narodów jako niepodległe państwo, choć Brytyjczycy zostawili sobie na jego terenie kilka baz w strategicznych miejscach. Niepodległość nie przyniosła stabilizacji. Zlepione sztucznie z nieprzystających kawałków państwo oparło swoją legitymację na arabskiej idei narodowej. Dla pochodzących z zewnątrz Haszymidów była to jedyna idea zdolna zjednoczyć sunnitów i szyitów. A i tak królestwo przeżywało nieustanne wstrząsy. Już w pierwszym roku jego istnienia umarł Fajsal I, a jego następca Ghazi I był człowiekiem młodym i niedoświadczonym, nie radzącym sobie z konfliktami wewnętrznymi, a przede wszystkim kurdyjskim, szyickim i asyryjskim. Mimo destabilizacji zaczęły się kształtować podstawowe ugrupowania polityczne i pojawili się wytrawni politycy. To wówczas rozpoczął karierę niezwykły polityk Nuri as-Sa’id, który kilkakrotnie uczestniczył w rządach, był nawet premierem, a gdy król Ghazi I zginął w 1939 roku w wypadku stał się faktycznym regentem kraju.
Flirt z Niemcami
Podczas II wojny światowej naturalnym sprzymierzeńcem wielu krajów arabskich stały się Niemcy - arcywróg Brytyjczyków. Tak właśnie było w Palestynie i Iraku, dwóch państwach zależnych od Wielkiej Brytanii. Co więcej, w Iraku znalazł się wydalony z Palestyny wybitny polityk hadżdż Amin al-Husajni. Mieszanka antybryjsko-proniemiecka w 1941 doprowadziła do zamachu stanu i przejęcia władzy przez proniemiecki rząd Raszida Alego al-Kajlaniego. W obliczu toczącej się wojny z Niemcami dla Wielkiej Brytanii było to spore zagrożenie. Nowy rząd szybko obalono i przywrócono rządy probrytyjskie, a monarchia faktycznie znalazła się pod okupacją brytyjską.
Powojenna destabilizacja
Po wojnie w Iraku, podobnie jak w okolicznych nowych państwach arabskich, sytuacja była niestabilna. Od zakończenia okupacji brytyjskiej ciągu dwunastu lat między 1946 a 1958 aż 22 razy zmieniły się rządy, a i wolty polityczne tych rządów były niesłychane. Najpierw Irak włącza się w pierwszą wojnę arabsko-izraelską w 1948, przyczyniając się jedynie do powiększenia arabskiego chaosu w Palestynie. Potem w latach 50-tych coraz większego znaczenia nabiera iracka ropa naftowa. Obawa, by się nie powtórzyła irańska próba nacjonalizacji Mosaddeka w 1951, sprawiła, że Irak wciągnięto w zimną wojnę po stronie Zachodu. W 1954 monarchia zerwała stosunki z ZSRR, a w 1955 powstał Pakt Bagdadzki, w którym prócz Iraku znalazła się Turcja, Pakistan, Iran i Wielka Brytania.
Republika
W latach 50 w całym świecie arabskim ujawnia się nowa siła, jaką jest wojsko. Nagle w niepodległych państwach po przegranej wojnie z Izraelem wojsko czuje się niepotrzebne, więc udowadnia swoją przydatność przejmując rządy. W 1952 oficerowie egipscy obalają w Egipcie monarchię, w Iraku 14 lipca dwaj oficerowie: Abd al-Karim Kasim i Abd as-Salam Arif dokonują przewrotu, nazwanego dumnie rewolucją. Zastrzelono młodego króla Fajsala II i następcę tronu Abd al-Ilaha. Po raz pierwszy na arenie politycznej Iraku pojawia się Partia Baas, z jej bowiem szeregów wywodził się Arif. Dochodzi do konfliktu między nim a Abd al-Karimem Kasimem, który oparł się na komunistach i Kurdach. W październiku 1959 młody adept Partii Baas Saddam Husajn wraz z grupą przyjaciół dokonuje nieudanego zamachu na Kasima. Zamachy stanu stają się w Iraku popularną metodą zmiany rządów.
Między szyizmem a komunizmem
Historię Iraku w XX wieku cechują tendencje sekularystyczne wynikające z układów religijnych społecznych i etnicznych. Ponad 50 proc ludności Iraku stanowią szyici, 20 proc. ludności to Arabowie sunnici, a 25 proc. Kurdowie - sunnici, reszta przedstawiciele innych wyznań.
Mniejszościowi sunnici, z reguły lepiej wykształceni i powiązani ze światem arabskim w znakomitej większości sunnickim, zawsze stanowili warstwę rządzącą. Przy takim układzie odwoływanie się do którejkolwiek opcji religijnej - szyickiej czy sunnickiej zawsze groziło konfliktami. Sekularyzm był najlepszym wyjściem. Dlatego też dwa nurty polityczne: komunizm i socjalizm baasistowski miały szczególnie sprzyjające warunki do rozwoju w Iraku. Co więcej dla Irakijczyków kuszące były ich programy również w sferze socjalnej i politycznej. Komuniści zawsze głosili dążenie do poprawienia sytuacji społecznej ludzi biednych, wysuwali hasła antykolonialne i antysyjonistyczne. To im zyskiwało zwolenników. Podobnym tropem poszli baasiści. Uznali religię za część dziedzictwa narodowego, ale opowiedzieli się za rozdzieleniem islamu i państwa. Religia była prywatną sprawą obywateli.
Pierwszy przewrót probaasistowski
Czego nie dokonał Saddam Husajn, w lutym 1963 zrealizował odsunięty od władzy baasista Abd as-Salam Arif i obalił Kasima. Władzę w Iraku oficjalnie przejęła Partia Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego zwana w skrócie Baas czyli Odrodzenie. W perspektywie baasistowskiej, konkurującej z naseryzmem, liczyła się jedność narodowa całego świata arabskiego, a nie partykularne interesy sztucznie wykrojonych z arabskiej ummy państw. Abd as-Salam Arif został prezydentem, a premierem Ahmad Hasan al-Bakr, blisko związany z Saddamem Husajnem. Gdy w 1966 Arif zginął w wypadku helikopterowym, władzę przejął nowy nurt w Partii Baas w wyniku „rewolucji 17 lipca” 1968. Prezydentem został Al-Bakr, a jego zastępcą i prawą ręką Saddam Husajn.
Baasiści postanawiają stworzyć nowoczesne i stabilne państwo, co im się w znacznej mierze udaje. Podobnie jak Abd an-Nasir (Naser), po którym chcieliby przejąć przywództwo w świecie arabskim, zaczynają od typowych socjalistycznych reform. Przeprowadzają nacjonalizację obcej własności, przede wszystkim Iraq Petroleum Company (1972). Żyjącym w Iraku mniejszościom - Kurdom, Turkmenom zapewniają ograniczoną autonomię. Wreszcie normalizują stosunki z wrogim Iranem, podpisując układ o granicach, a nawet ograniczając działalność szyitów irańskich na terenie Iraku. Na wniosek szaha Iranu w 1978 usunięto z Iraku przebywającego tu od lat sześćdziesiątych ajatollaha Chomejniego. Po rewolucji w Iranie wygnano do Iranu 200 tys. szyitów uznanych za irańską piątą kolumnę, a także zamordowano Bakira as-Sadra, szyickiego polityka i myśliciela.
Prezydent Saddam Husajn
16 lipca 1979 w przeddzień święta rewolucji w Bagdadzie prezydent Ahmad Hasan al-Bakr ogłosił swoją dymisję i oficjalnie przekazał władzę Saddamowi Husajnowi, odchodząc na wysokie stanowisko szefa kierownictwa ogólnoarabskiej Partii Baas. Podobno przyczyną była decyzja prezydenta, by nawiązać tajne rokowania z władzami syryjskimi. Moment rezygnacji Al-Bakra wynikał z sytuacji międzynarodowej, a przede wszystkim bliskowschodniej. W Iranie państwo szyickie zdawało się zagrażać wszystkim, nawet Stanom Zjednoczonym. W 1980 Saddam Husajn pod pretekstem walki o granice irackie rusza na Iran, mając nadzieję na obalenie niedoświadczonych władz szyickich. Nadzieje okazały się płonne. Wojna trwała długo. Dopiero w 1988 podpisano zawieszenie broni, a pokój dopiero w czasie okupacji Kuwejtu 16 sierpnia 1990 roku. Irak nie zyskał nic, prócz zniszczenia kraju, setek tysięcy ofiar i dziesiątków miliardów długów. W czasie wojny z Iranem dla pozyskania szyitów Saddam odchodzi od religijnej neutralności, zaczyna przemawiać w imieniu islamu. Na fladze Iraku pojawia się napis Allahu akbar „Bóg jest najwyższy”, a on sam buduje swój image pobożnego muzułmanina.
Kuwejt
To właśnie długi skłoniły Saddama Husajna do podjęcia kolejnej wyprawy tym razem na Kuwejt. Chodziło o ropę i olbrzymie dochody. Saddam niczego nie owijał w bawełnę. Oskarżył Kuwejt o kradzież ropy, domagał się zmiany granic (wciąż nie uregulowanych). W ciągu tygodnia potężna armia iracka zajęła Kuwejt i 9 sierpnia 1990 włączyła go do Iraku, ustanawiając kolejną prowincję iracką. Do końca nie wiadomo, na ile Saddam liczył na akceptację swoich działań przez światową opinię publiczną. Być może pamiętając wojnę z Iranem, na którą świat przystał, oczekiwał podobnej reakcji w wypadku Kuwejtu.
Pomylił się. Powstanie potężnego państwa irackiego w tym rejonie nikomu się nie podobało. Kraje Zatoki Perskiej zarówno te małe jak i wielki Iran oraz bogata Arabia Saudyjska poczuły się zagrożone. Baasistowskiej Syrii również nie podobała się iracki rywal. Turcja obawiała się wzrostu kurdyjskich dążeń choćby nawet do autonomii jak w Iraku, a Stany Zjednoczone postanowiły w tym wypadku strzec nie tylko ropy naftowej w Zatoce, ale i demokracji oraz poszanowania prawa międzynarodowego. Dla Izraela rozwijający potencjał nuklearny Irak był szczególnie niebezpieczny. Amerykanie zmobilizowali światową opinię publiczną i rozpoczęli wyzwalanie Kuwejtu w wojnie nazwanej Pustynną Burzą. Mimo zwycięstwa nad Irakiem i wyzwolenia Kuwejtu nie zmniejszono zagrożenia ze strony Iraku. Negatywna postawa świata arabskiego wobec S. Husajna zmieniła się na bardziej mu przychylną. Nie chodziło tylko o to, że Saddam stawił czoło Stanom Zjednoczonym, ale również o to, że zaczęto dostrzegać dwulicowość polityki amerykańskiej. Kiedy Izrael dokonuje agresji, sprzeciwia się postanowieniom ONZ, Amerykanie milczą, kiedy zaś podobnie postępuje któreś z państw arabskich - podejmuje się zakrojone na szeroką skalę działania. Niewątpliwym pozytywnym skutkiem wojny o Kuwejt były nowe inicjatywy w konflikcie izraelsko-palestyńskim i rzeczywiste przyspieszenie procesu pokojowego. Z jednej strony Stany Zjednoczone zadbały o lepszą opinię w świecie arabskim. Z drugiej strony Palestyńczycy wyszli upokorzeni, bo jako jedni z nielicznych opowiedzieli się po stronie Iraku i Saddama.
Ta postawa świata arabskiego pozwala Saddamowi stawić czoło Stanom Zjednoczonym i ONZ-owskim komisjom UNSCOM, które potępiano nie bez słuszności za to, że są narzędziem w rękach rządu amerykańskiego. Nie polepszyło amerykańskiej pozycji w świecie arabskim przeprowadzenie w grudniu 1998 akcji Pustynny Lis.
Unieszkodliwianie Iraku
Po wojnie Irak zostaje zamknięty na obszarze między 32 a 36 równoleżnikiem. Poza tymi obszarami Amerykanie zakazali Irakijczykom lotów. Na północy na obszarach kurdyjskich chodziło powstrzymanie irackiej interwencji przeciwko ludności kurdyjskiej, na południu chodziło o ochronę ludności szyickiej, której powstanie krwawo stłumiono w marcu 1991. Na 36 równoleżniku Amerykanie ustanowili strefę zakazu lotów dla samolotów irackich, a po powstaniu szyickim w Karbali również poniżej 32 równoleżnika.
W polityce Saddama nastąpiła istotne przemiana. Nadal podkreślając swoją osobistą religią i pozytywny stosunek władz do islamu, niemal całkowicie oparł się na układach plemiennych, wykorzystując pozycję swoich synów: Udajja i Kusajja. Porywczy Udajj w wyniku konfliktu z plemionami zięciów Saddama ciężko ranny przeżył zamach na swoje życie, młodszy i rozsądniejszy Kusajj dowodzi Gwardią Republikańską. W 1996 odbyły się wybory do od dawna nie funkcjonującego w praktyce Parlamentu (Irackiej Rady Narodowej).
Na arenie międzynarodowej liczącym się sukcesem było wprowadzenie w życie ONZ-wskiego programu „żywność za ropę”, m.in. dzięki naciskom Rosji.
Z drugiej strony Wielka Brytania i Stany Zjednoczone wspierają w coraz większym stopniu przebywającą na emigracji pozycję iracką. W 1992 we Wiedniu powstał Narodowy Kongres Iracki kierowany przez szyitę Ahmada Szalabiego. Skupiał on od samego początku ponad 30 ugrupowań opozycyjnych. Inną organizacją o wiele mniej prężną jest powstała w połowie lat dziewięćdziesiątych Iracka Zgoda Narodowa.
Pokłosie 11 września
Dla Stanów Zjednoczonych terrorystyczne ataki 11 września 2001 stały się źródłem przeformułowania całkowitego polityki wobec świata muzułmańskiego. Zaczęto wprowadzać amerykański pokój wszędzie tam, gdzie podejrzewano jakikolwiek zagrożenie dla ładu amerykańskiego. Najpierw pod pretekstem polowania na Ibn Ladina i jego Al-Ka’idę obalono fundamentalistycznych talibów w Afganistanie. Teraz kolej na Irak. Podjęta przez prezydenta Busha akcja unieszkodliwienia Iraku stała się wojną przeciwko jednej osobie Saddamowi Husajnowi - odwrotnie niż w Afganistanie, gdzie niepowodzenie wyprawy po Usamę Ibn Ladina stało się powodem uwolnienia kraju od talibów.
Krótka historia Iraku - rozmowa z arabistą, profesorem Markiem Dziekanem
Krótka historia Iraku - rozmowa z arabistą, profesorem Markiem Dziekanem
Rozmawiała Miłada Jędrysik2003-02-24, ostatnia aktualizacja 2003-02-24 17:41
Saddam Husajn w świecie arabskim, szczególnie dla ulicy arabskiej, jest wielkim bohaterem. Dlaczego? Bo był w stanie przeciwstawić się wojskom z zewnątrz. Saddam często kpi w swoich przemówieniach, pytając: - Gdzie jest teraz pani Thatcher, gdzie jest Bush senior? Oni ze mną walczyli, ale ich już nie ma, a ja dalej rządzę
Miłada Jędrysik: Po przeczytaniu Pańskiej „Historii Iraku” można odnieść wrażenie, że Irak miał dosyć nieszczęśliwe dzieje - przeżył stulecia pod obcym panowaniem, a konsekwencje tego do dziś są boleśnie odczuwane.
Prof. Marek Dziekan: Od chwili upadku Bagdadu w 1258 r. ziemie te zajęły dynastie mongolskie i zaczęło się obce panowanie w Iraku, które praktycznie trwało do obalenia ustanowionego przez Brytyjczyków króla i powstania republiki. Czyli do 1958 r. Wtedy Irak na nowo stał się niepodległy, ale był tworem kalekim i skazanym na klęskę. Gdy podczas I wojny Anglia i Francja wymyślały sobie Bliski Wschód na gruzach imperium osmańskiego, zrobiły coś, czego nie wolno było robić, coś, czego nie zrobił żaden z najeźdźców - ani Mongołowie, ani osmańska Turcja. Podzieliły cały region według własnego uznania, nie zwracając w ogóle uwagi na podziały wewnętrzne. Chodziło im raczej o wielkość stref wpływów, częściowo o bogactwa naturalne, a czasem nie wiadomo o co.
Granice Iraku i innych państw Bliskiego Wschodu wyglądają na mapie często jak narysowane pod linijkę.
- Obszar Iraku odpowiada mniej więcej dawnym wilajetom (gubernatorstwom) osmańskim. Ale za czasów osmańskich nie było to jedno scentralizowane państwo. Pasza Bagdadu był umownie zwierzchnikiem paszy mosulskiego i basryjskiego, ale to była raczej tradycja niż praktyka.
Na tym niewielkim kawałku ziemi żyją nie tylko różne ludy: Arabowie (lud semicki), Turkmeni (pochodzenia tureckiego) i ludy pochodzenia irańskiego, przede wszystkim Kurdowie. Na to nakładają się złożone podziały religijne - Kurdowie są sunnitami albo jezydami, wyznawcami synkretycznej religii łączącej elementy chrześcijaństwa, islamu i zoroastryzmu. Większość Arabów to szyici, ale ważniejszą rolę zawsze odgrywała mniejszość sunnicka.
Dlaczego Brytyjczykom zależało na delcie Tygrysu i Eufratu? Chodziło o bogactwa naturalne?
- Irackie złoża ropy odkryto dopiero w 1928 r. To był jednak teren strategiczny ze względu na Indie i południowe rubieże Rosji, kolejnego państwa, które próbowało odgrywać rolę na Bliskim Wschodzie. Al Basra na południu była ważnym punktem handlowym, Tygrys i Eufrat znaczącymi szlakami komunikacyjnymi. Brytyjczycy chcieli wykopać kanał między tymi rzekami, by mieć szlak wodny z Zatoki Perskiej do Morza Śródziemnego.
Na konferencji w San Remo w 1920 r. Brytyjczycy uzyskali w Iraku władzę mandatową, ale nie zostali tam przychylnie przyjęci.
- Nam się wydaje, że jeśli przyjdziemy kogoś wyzwolić, to zostaniemy dobrze przyjęci. Tak myśleli Brytyjczycy, ale okazało się, że w wielu bitwach, które staczali z armią osmańską, Irakijczycy byli po stronie tureckiej. Uważali, że lepszy swój gnębiciel niż obcy. Z jednością muzułmańską jest różnie, ale w sytuacjach kryzysowych okazuje się istotniejsza niż poczucie bycia narodem. To zresztą my narzuciliśmy Bliskiemu Wschodowi pojęcie narodu. Cywilizacja arabsko-muzułmańska opierała się na ummie, czyli wspólnocie wyznawców. Nieważne, czy jest się czarnym, żółtym czy zielonym, ważne, na ile jest się człowiekiem wierzącym. Państwa narodowe tu nie istniały. Irakijczyk, Syryjczyk to wszystko terminy, któreśmy narzucili. To byli po prostu Arabowie.
Często mnie pytają: - Dlaczego oni ciągle ze sobą walczą? Nie pamiętamy o kolonializmie. Wiele razy słyszałem, że nie ma już żadnego kolonializmu. Nie ma, ale konsekwencje są wciąż żywe. Powstały dziwne państwa, granice rysowane pod linijkę przecięły koczowiska i wsie na połowę. Jeśli plemię przejdzie na zimowe koczowisko, naruszy granicę i jest podstawa do konfliktu.
Ale te państwa istnieją już prawie sto lat. Czy nie wykształciła się żadna świadomość narodowa? Pierwszy król Iraku Fajsal został zainstalowany przez Brytyjczyków, ale zamordowany przez puczystów w 1958 r. jego wnuk Fajsal II przez wielu Irakijczyków jest wspominany z nostalgią.
- Poczucie tożsamości narodowej jest bardzo słabe. Irakijczyk czuje się albo Arabem, albo Kurdem, bo przecież oprócz Arabów mieszkają tam cztery miliony Kurdów.
Jednak w wojnie irańsko-irackiej zamieszkujący południe szyici lojalnie walczyli przeciw szyickiemu Iranowi; nie opowiedzieli się po stronie szyickich pobratymców z Iranu.
- Szyizm nie jest zjawiskiem jednolitym. Szyici iraccy są Arabami, irańscy Persami. Trudno oczekiwać, żeby nagle Arabowie solidaryzowali się z Persami, tym bardziej że konflikt irańsko-arabski trwa tysiące lat.
Choć szyici stanowią większość, elita w Iraku to sunnici. Zajmują najważniejsze stanowiska w armii, we władzach. Dlaczego?
- Sunnici byli klasą rządzącą i za arabskich kalifów, i w imperium otomańskim. Dopiero na początku XX w. w szyizmie zaczęły się rodzić ruchy, które popierały przejmowanie władzy przez szyitów. Wcześniej zawsze byli opozycją, poza Iranem, gdzie dynastia Safawidów w XVI w. wprowadziła szyizm jako religię panującą. To taki specyficzny kwietyzm, ideologia biernego oporu. Pierwszym przypadkiem wyraźnego oporu irackich szyitów było powstanie antybrytyjskie w 1920 r. poparte przez alimów, czyli uczonych szyickich.
Nierozwiązywalnym problemem Iraku, ale także Turcji i Iranu, są Kurdowie. Mocarstwa nie stworzyły Kurdystanu i ta decyzja do dziś jest źródłem destabilizacji regionu.
- Kurdowie to problem nie do rozwiązania. Nie można żądać od Turcji, by oddała jedną trzecią terytorium. Nie można wykluczyć, że po upadku Saddama iraccy Kurdowie zaczną myśleć o niepodległości i gdyby powstało ich państwo na północy Iraku, Kurdowie tureccy również zażądaliby niepodległości. Z drugiej strony, dążąc do członkostwa w Unii Europejskiej, Turcja nie może wykonać pewnych ruchów wobec Kurdów. To zresztą przyczyniło się do polepszenia bytu Kurdów w Turcji, bo dotąd tak naprawdę tam im było najgorzej.
Kurdowie w Iraku zawsze mieli stosunkowo dobrą sytuację. Kurdyjski jest drugim językiem urzędowym; konstytucja mówi, że naród iracki składa się z Arabów i Kurdów; narodowy strój kurdyjski był rzeczą normalną na ulicach Bagdadu. Rozwijała się literatura kurdyjska, oczywiście na tyle, na ile pozwalała cenzura, ale podręczniki do kurdyjskiego można było kupić w każdej księgarni. Było radio i telewizja w języku kurdyjskim.
Ale Saddam zgotował Kurdom los tragiczniejszy, niż był ich udziałem w Turcji. W 1988 r. podczas kampanii przeciwko Kurdom spiskującym jego zdaniem z Iranem użył gazów bojowych. Zginęły tysiące ludzi.
- Nie powiedziałem, że polityka Bagdadu wobec Kurdów była godna uznania. Chciałem zwrócić uwagę na to, o czym się zapomina, podkreślając tylko złe strony.
Brytyjczycy próbowali wprowadzić w Iraku demokrację, ale to nie działało. Rządy zmieniały się jak rękawiczki, aż w końcu zmęczeni tym wojskowi, a potem działacze partii Baas dokonywali zamachu stanu. Skończyło się dyktaturą Saddama.
- To nie było społeczeństwo takie jak współczesne społeczeństwa zachodnie. Znaczącą rolę grały interesy plemienne i rodowe; klany próbowały wprowadzić swoich przedstawicieli na najwyższe stanowiska. Tak naprawdę w żadnym kraju muzułmańskim nie udało się wprowadzenie demokracji.
USA uważają, że pokonają Saddama i zainstalują władze wojskowe co najmniej na półtora roku. Zostaną przywitani jako okupanci czy wyzwoliciele?
- Raczej jako okupanci. W świecie arabskim władze niektórych państw zgadzają się na obecność Amerykanów, ale ulica jest przeciwko temu. Irakijczycy będą walczyć nie z powodu propagandy czy strachu przed służbą bezpieczeństwa. Będą walczyć o swój kraj.
Kierowanie się naszymi zasadami myślenia w układaniu polityki z Bliskim Wschodem nie jest najszczęśliwsze. Podczas poprzedniej interwencji w Iraku USA zwracały się o pomoc do innych państw arabskich, które czuły się zagrożone przez Saddama. Te państwa wcale nie były chętne, by pomagać Ameryce, choć pod naciskiem się na to godziły. Wspólnota muzułmańska, która czasem się rozpada, w innych momentach jednak dochodzi do głosu, zwłaszcza gdy zagrożenie przychodzi z zewnątrz.
W krajach arabskich elity rządzące przyjaźnią się z USA, bo muszą, a lud jest antyamerykański. Czy wojna w Iraku jeszcze zradykalizuje ulicę?
- Wszystko na to wskazuje. W świecie arabskim Saddam szczególnie dla ulicy jest wielkim bohaterem. Dlaczego? Bo przeciwstawił się wojskom z zewnątrz. Saddam często kpi sobie, pytając: - Gdzie jest pani Thatcher, gdzie jest Bush senior? Walczyli ze mną, już ich nie ma, a ja rządzę.
To przemawia do ludzi. Od momentu, gdy Europejczycy zaczęli się wtrącać w sprawy Bliskiego Wschodu, a zwłaszcza od wybuchu konfliktu izraelsko-palestyńskiego, do którego USA mają taki stosunek, jaki mają, zawsze będą postrzegane jako największy wróg świata muzułmańskiego i arabskiego. Nieważne, co zadeklarują poszczególne rządy. Elity też dzielą się na prozachodnich i fundamentalistów. Fundamentalizm nie wyszedł z dołu, ale z góry, od elit.
USA planują, że po 18 miesiącach władzę przejmie opozycja na emigracji. Emigracja jest skłócona i słaba, nie ma wpływów w kraju.
- To wynik polityki Bagdadu. Metody inwigilacji są doskonale rozwinięte, co jest zresztą tradycją ciągnącą się już od czasów Abbasydów.
Opozycyjny Iracki Kongres Narodowy to 50 ugrupowań. Są szyici, Kurdowie, komuniści, monarchiści, republikanie i kilkudziesięciu liderów, wśród których przewodzący kongresowi Ahmad Szalabi wcale nie jest powszechnie uznawany za przywódcę. Kongres jest dotowany przez USA i inne kraje zachodnie, a zatem polityk z tego kręgu pojawiłby się w Iraku już z etykietką zdrajcy. Ugrupowania szyickie mają dość duży posłuch; szyickie oddziały al Badr działają w Iraku cały czas, wzniecają większe czy mniejsze ruchawki. Wysłannicy kursują między Teheranem, gdzie jest siedziba ugrupowania szyickiego, a Irakiem. Tyle tylko że przywódca szyitów ajatollah al Hakim jest za utworzeniem w Iraku państwa muzułmańskiego. To spotka się z oporem ugrupowań świeckich, nie zgodzą się też Amerykanie.
Obawiam się, że interwencja USA spowoduje dezintegrację kraju na trzy części - szyicką, sunnicką i kurdyjską - albo tylko dwie - arabską i kurdyjską. To zdestabilizowałoby region.
Saddamowi udawało się utrzymywać Irak w ryzach, ale czy uda się to innym? Tym bardziej że z demokracją na Bliskim Wschodzie jest bardzo ciężko.
A czy islam jest do pogodzenia z demokracją? Coraz częściej i na Zachodzie, i wśród teologów muzułmańskich słychać głosy, że nie.
- Islam nie jest religią, którą można zepchnąć do domowych pieleszy. Zawsze był ściśle związany z polityką, z życiem społecznym. Błędem jest argumentowanie, że chrześcijaństwo też kiedyś miało większe znaczenie, a teraz jest sprawą prywatną każdego człowieka. W chrześcijaństwie nigdy nie istniały takie formy władzy jak w islamie. Prawo dane od Boga w chrześcijaństwie nigdy nie było powszechnie obowiązujące, a jeśli nawet, to na ograniczonych obszarach. Prawo muzułmańskie obowiązuje wszędzie i na nim, przynajmniej teoretycznie, ma się opierać państwo w islamie - państwo stworzone przez Boga, bo wynikające ze świętego prawa uznawanego za naturalne. Prawo muzułmańskie jest totalne. Jest taki argument, nie wiem, czy jest słuszny, natomiast sprawia wrażenie bycia słusznym w kontekście zdarzeń, z jakimi mamy do czynienia w świecie muzułmańskim. Teologowie fundamentalistyczni mówią: nie da się połączyć państwa muzułmańskiego z demokracją, socjalizmem czy kapitalizmem, bo jest ono stworzone przez Boga, a tamte zjawiska to dzieło człowieka.
To jak świat muzułmański wyobraża sobie idealne państwo i idealnego władcę?
- Idealnym władcą był prorok Mahomet. W państwie muzułmańskim to nie ludzie sprawują władzę, są tylko delegowanymi przez Boga zarządcami prawa. To sformułowana przez fundamentalistów teoria hakimii, tzn. sprawowania władzy przez Boga. Teologowie często wskazują, że zawiera elementy charakterystyczne dla demokracji, tzn. równość wobec prawa, istnienie ciał doradczych jak szura, czyli rada konsultacyjna, która została stworzona już przez Mahometa i mówi się o niej w Koranie. Tak wygląda ideał istniejący jednak bardziej w teorii niż w praktyce, bo poza czasami Proroka nigdy nie został wprowadzony w życie.
Dwie współczesne próby stworzenia takiego państwa zakończyły się fiaskiem - odizolowany Iran jest w zapaści gospodarczej, ma problemy z narkomanią i prostytucją, narasta sprzeciw wobec władzy kleru. O rządach talibów w Afganistanie lepiej nie mówić.
- To, co talibom wydawało się prawem muzułmańskim, było dalekie od ortodoksji. Elementy szarijatu wymieszano tam z warstwą lokalnego prawa zwyczajowego, przedmuzułmańskiego. Ograniczenia i zakazy talibów nie miały nic wspólnego z Koranem.
Z Iranem to nie jest takie proste. Irańczycy sami obalili szacha, bo nie podobało się im to, co robił, całkowity sekularyzm wprowadzany na siłę. Ale okazało się, że skrajny fundamentalizm też nie jest rozwiązaniem.
Dlatego niektórzy teologowie próbują powiązać współczesność z islamem. Początek tego prądu to koniec XIX w., tzw. modernizm muzułmański. Takie postacie jak Dżamal ad Din al Afghani (zm. 1897), filozof i teolog, twórca nurtu zwanego panislamizmem, czyli jedności wszystkich muzułmanów, czy Muhammad Abduh (zm. 1905), jego uczeń i współpracownik, próbowały brać z Zachodu to, co można zastosować w świecie muzułmańskim, przede wszystkim technologie. Całkowita sekularyzacja nigdzie się nie powiodła. W Turcji, której próbowano narzucić świeckość, dziś następuje odrodzenie nurtu muzułmańskiego.
Fiasko tych ideologii przyczyniło się do radykalizacji ugrupowań muzułmańskich, bo sekularyści obiecali: będzie tak jak na Zachodzie, a okazało się, że nie może być tak samo, zarówno od strony ekonomicznej, jak i ideologicznej. W świecie współczesnym nie można się izolować, wprowadzać niedostosowanych do współczesności zasad ekonomii muzułmańskiej. Ale można szukać drogi pośrodku.
Jak Zachód powinien się zachowywać wobec krajów muzułmańskich, żeby uniknąć błędów słonia w składzie porcelany? I jak jednocześnie stać na straży praw człowieka?
- Musimy z nimi rozmawiać i próbować zrozumieć ich kulturę. Oni wiedzą o nas dużo więcej niż my o nich. Ich wiedza, owszem, zawiera bardzo dużo stereotypów. Czasami włosy od nich stają dęba na głowie, ale im też włosy stają dęba, kiedy słyszą nasze stereotypy. Trzeba je zwalczać.
Muzułmanie są przekonani, że świat zachodni odszedł od Boga. To oskarżenie jest dużo ostrzejsze, niż nam się wydaje, bo w ich świecie przecież nie ma nic bez Boga. Nie istnieje pojęcie ateisty. Człowiek rodzi się muzułmaninem, musi wierzyć w Boga, bo Bóg jest. Jeśli nasza cywilizacja odchodzi od form religijnych, staje się domeną szatana.
My często dosłownie odczytujemy arabską retorykę, typową dla tej kultury. Bardzo mnie bawi, gdy Saddam mówi: "Rozniosę w pył wasze wojska", a potem ktoś zaczyna porównywać zasoby wojskowe Iraku i USA i konkluduje, że Saddam nie ma szans.
Niektóre nasze działania mogą wywrzeć skutek wprost przeciwny. Nie można na przykład, chcąc budować poparcie w tamtych krajach, wysyłać tam kobiet żołnierzy. To można zrobić w Libii, gdzie kobiety służą w armii, ale nie w Arabii Saudyjskiej, gdzie panuje skrajnie ortodoksyjna forma islamu. Wiem, że racje polityczne, ekonomiczne bywają niezwykle istotne, ale czasem arabistów, islamistów, czyli badaczy islamu, warto posłuchać, bo mogą mieć rację.
*Prof. Marek Dziekan jest wykładowcą w Katedrze Badań Wschodu Uniwersytetu Łódzkiego i w Zakładzie Arabistyki i Islamistyki UW, autorem wydanej właśnie "Historii Iraku".
Rozmawiała Miłada Jędrysik2003-02-24, ostatnia aktualizacja 2003-02-24 17:41
Saddam Husajn w świecie arabskim, szczególnie dla ulicy arabskiej, jest wielkim bohaterem. Dlaczego? Bo był w stanie przeciwstawić się wojskom z zewnątrz. Saddam często kpi w swoich przemówieniach, pytając: - Gdzie jest teraz pani Thatcher, gdzie jest Bush senior? Oni ze mną walczyli, ale ich już nie ma, a ja dalej rządzę
Miłada Jędrysik: Po przeczytaniu Pańskiej „Historii Iraku” można odnieść wrażenie, że Irak miał dosyć nieszczęśliwe dzieje - przeżył stulecia pod obcym panowaniem, a konsekwencje tego do dziś są boleśnie odczuwane.
Prof. Marek Dziekan: Od chwili upadku Bagdadu w 1258 r. ziemie te zajęły dynastie mongolskie i zaczęło się obce panowanie w Iraku, które praktycznie trwało do obalenia ustanowionego przez Brytyjczyków króla i powstania republiki. Czyli do 1958 r. Wtedy Irak na nowo stał się niepodległy, ale był tworem kalekim i skazanym na klęskę. Gdy podczas I wojny Anglia i Francja wymyślały sobie Bliski Wschód na gruzach imperium osmańskiego, zrobiły coś, czego nie wolno było robić, coś, czego nie zrobił żaden z najeźdźców - ani Mongołowie, ani osmańska Turcja. Podzieliły cały region według własnego uznania, nie zwracając w ogóle uwagi na podziały wewnętrzne. Chodziło im raczej o wielkość stref wpływów, częściowo o bogactwa naturalne, a czasem nie wiadomo o co.
Granice Iraku i innych państw Bliskiego Wschodu wyglądają na mapie często jak narysowane pod linijkę.
- Obszar Iraku odpowiada mniej więcej dawnym wilajetom (gubernatorstwom) osmańskim. Ale za czasów osmańskich nie było to jedno scentralizowane państwo. Pasza Bagdadu był umownie zwierzchnikiem paszy mosulskiego i basryjskiego, ale to była raczej tradycja niż praktyka.
Na tym niewielkim kawałku ziemi żyją nie tylko różne ludy: Arabowie (lud semicki), Turkmeni (pochodzenia tureckiego) i ludy pochodzenia irańskiego, przede wszystkim Kurdowie. Na to nakładają się złożone podziały religijne - Kurdowie są sunnitami albo jezydami, wyznawcami synkretycznej religii łączącej elementy chrześcijaństwa, islamu i zoroastryzmu. Większość Arabów to szyici, ale ważniejszą rolę zawsze odgrywała mniejszość sunnicka.
Dlaczego Brytyjczykom zależało na delcie Tygrysu i Eufratu? Chodziło o bogactwa naturalne?
- Irackie złoża ropy odkryto dopiero w 1928 r. To był jednak teren strategiczny ze względu na Indie i południowe rubieże Rosji, kolejnego państwa, które próbowało odgrywać rolę na Bliskim Wschodzie. Al Basra na południu była ważnym punktem handlowym, Tygrys i Eufrat znaczącymi szlakami komunikacyjnymi. Brytyjczycy chcieli wykopać kanał między tymi rzekami, by mieć szlak wodny z Zatoki Perskiej do Morza Śródziemnego.
Na konferencji w San Remo w 1920 r. Brytyjczycy uzyskali w Iraku władzę mandatową, ale nie zostali tam przychylnie przyjęci.
- Nam się wydaje, że jeśli przyjdziemy kogoś wyzwolić, to zostaniemy dobrze przyjęci. Tak myśleli Brytyjczycy, ale okazało się, że w wielu bitwach, które staczali z armią osmańską, Irakijczycy byli po stronie tureckiej. Uważali, że lepszy swój gnębiciel niż obcy. Z jednością muzułmańską jest różnie, ale w sytuacjach kryzysowych okazuje się istotniejsza niż poczucie bycia narodem. To zresztą my narzuciliśmy Bliskiemu Wschodowi pojęcie narodu. Cywilizacja arabsko-muzułmańska opierała się na ummie, czyli wspólnocie wyznawców. Nieważne, czy jest się czarnym, żółtym czy zielonym, ważne, na ile jest się człowiekiem wierzącym. Państwa narodowe tu nie istniały. Irakijczyk, Syryjczyk to wszystko terminy, któreśmy narzucili. To byli po prostu Arabowie.
Często mnie pytają: - Dlaczego oni ciągle ze sobą walczą? Nie pamiętamy o kolonializmie. Wiele razy słyszałem, że nie ma już żadnego kolonializmu. Nie ma, ale konsekwencje są wciąż żywe. Powstały dziwne państwa, granice rysowane pod linijkę przecięły koczowiska i wsie na połowę. Jeśli plemię przejdzie na zimowe koczowisko, naruszy granicę i jest podstawa do konfliktu.
Ale te państwa istnieją już prawie sto lat. Czy nie wykształciła się żadna świadomość narodowa? Pierwszy król Iraku Fajsal został zainstalowany przez Brytyjczyków, ale zamordowany przez puczystów w 1958 r. jego wnuk Fajsal II przez wielu Irakijczyków jest wspominany z nostalgią.
- Poczucie tożsamości narodowej jest bardzo słabe. Irakijczyk czuje się albo Arabem, albo Kurdem, bo przecież oprócz Arabów mieszkają tam cztery miliony Kurdów.
Jednak w wojnie irańsko-irackiej zamieszkujący południe szyici lojalnie walczyli przeciw szyickiemu Iranowi; nie opowiedzieli się po stronie szyickich pobratymców z Iranu.
- Szyizm nie jest zjawiskiem jednolitym. Szyici iraccy są Arabami, irańscy Persami. Trudno oczekiwać, żeby nagle Arabowie solidaryzowali się z Persami, tym bardziej że konflikt irańsko-arabski trwa tysiące lat.
Choć szyici stanowią większość, elita w Iraku to sunnici. Zajmują najważniejsze stanowiska w armii, we władzach. Dlaczego?
- Sunnici byli klasą rządzącą i za arabskich kalifów, i w imperium otomańskim. Dopiero na początku XX w. w szyizmie zaczęły się rodzić ruchy, które popierały przejmowanie władzy przez szyitów. Wcześniej zawsze byli opozycją, poza Iranem, gdzie dynastia Safawidów w XVI w. wprowadziła szyizm jako religię panującą. To taki specyficzny kwietyzm, ideologia biernego oporu. Pierwszym przypadkiem wyraźnego oporu irackich szyitów było powstanie antybrytyjskie w 1920 r. poparte przez alimów, czyli uczonych szyickich.
Nierozwiązywalnym problemem Iraku, ale także Turcji i Iranu, są Kurdowie. Mocarstwa nie stworzyły Kurdystanu i ta decyzja do dziś jest źródłem destabilizacji regionu.
- Kurdowie to problem nie do rozwiązania. Nie można żądać od Turcji, by oddała jedną trzecią terytorium. Nie można wykluczyć, że po upadku Saddama iraccy Kurdowie zaczną myśleć o niepodległości i gdyby powstało ich państwo na północy Iraku, Kurdowie tureccy również zażądaliby niepodległości. Z drugiej strony, dążąc do członkostwa w Unii Europejskiej, Turcja nie może wykonać pewnych ruchów wobec Kurdów. To zresztą przyczyniło się do polepszenia bytu Kurdów w Turcji, bo dotąd tak naprawdę tam im było najgorzej.
Kurdowie w Iraku zawsze mieli stosunkowo dobrą sytuację. Kurdyjski jest drugim językiem urzędowym; konstytucja mówi, że naród iracki składa się z Arabów i Kurdów; narodowy strój kurdyjski był rzeczą normalną na ulicach Bagdadu. Rozwijała się literatura kurdyjska, oczywiście na tyle, na ile pozwalała cenzura, ale podręczniki do kurdyjskiego można było kupić w każdej księgarni. Było radio i telewizja w języku kurdyjskim.
Ale Saddam zgotował Kurdom los tragiczniejszy, niż był ich udziałem w Turcji. W 1988 r. podczas kampanii przeciwko Kurdom spiskującym jego zdaniem z Iranem użył gazów bojowych. Zginęły tysiące ludzi.
- Nie powiedziałem, że polityka Bagdadu wobec Kurdów była godna uznania. Chciałem zwrócić uwagę na to, o czym się zapomina, podkreślając tylko złe strony.
Brytyjczycy próbowali wprowadzić w Iraku demokrację, ale to nie działało. Rządy zmieniały się jak rękawiczki, aż w końcu zmęczeni tym wojskowi, a potem działacze partii Baas dokonywali zamachu stanu. Skończyło się dyktaturą Saddama.
- To nie było społeczeństwo takie jak współczesne społeczeństwa zachodnie. Znaczącą rolę grały interesy plemienne i rodowe; klany próbowały wprowadzić swoich przedstawicieli na najwyższe stanowiska. Tak naprawdę w żadnym kraju muzułmańskim nie udało się wprowadzenie demokracji.
USA uważają, że pokonają Saddama i zainstalują władze wojskowe co najmniej na półtora roku. Zostaną przywitani jako okupanci czy wyzwoliciele?
- Raczej jako okupanci. W świecie arabskim władze niektórych państw zgadzają się na obecność Amerykanów, ale ulica jest przeciwko temu. Irakijczycy będą walczyć nie z powodu propagandy czy strachu przed służbą bezpieczeństwa. Będą walczyć o swój kraj.
Kierowanie się naszymi zasadami myślenia w układaniu polityki z Bliskim Wschodem nie jest najszczęśliwsze. Podczas poprzedniej interwencji w Iraku USA zwracały się o pomoc do innych państw arabskich, które czuły się zagrożone przez Saddama. Te państwa wcale nie były chętne, by pomagać Ameryce, choć pod naciskiem się na to godziły. Wspólnota muzułmańska, która czasem się rozpada, w innych momentach jednak dochodzi do głosu, zwłaszcza gdy zagrożenie przychodzi z zewnątrz.
W krajach arabskich elity rządzące przyjaźnią się z USA, bo muszą, a lud jest antyamerykański. Czy wojna w Iraku jeszcze zradykalizuje ulicę?
- Wszystko na to wskazuje. W świecie arabskim Saddam szczególnie dla ulicy jest wielkim bohaterem. Dlaczego? Bo przeciwstawił się wojskom z zewnątrz. Saddam często kpi sobie, pytając: - Gdzie jest pani Thatcher, gdzie jest Bush senior? Walczyli ze mną, już ich nie ma, a ja rządzę.
To przemawia do ludzi. Od momentu, gdy Europejczycy zaczęli się wtrącać w sprawy Bliskiego Wschodu, a zwłaszcza od wybuchu konfliktu izraelsko-palestyńskiego, do którego USA mają taki stosunek, jaki mają, zawsze będą postrzegane jako największy wróg świata muzułmańskiego i arabskiego. Nieważne, co zadeklarują poszczególne rządy. Elity też dzielą się na prozachodnich i fundamentalistów. Fundamentalizm nie wyszedł z dołu, ale z góry, od elit.
USA planują, że po 18 miesiącach władzę przejmie opozycja na emigracji. Emigracja jest skłócona i słaba, nie ma wpływów w kraju.
- To wynik polityki Bagdadu. Metody inwigilacji są doskonale rozwinięte, co jest zresztą tradycją ciągnącą się już od czasów Abbasydów.
Opozycyjny Iracki Kongres Narodowy to 50 ugrupowań. Są szyici, Kurdowie, komuniści, monarchiści, republikanie i kilkudziesięciu liderów, wśród których przewodzący kongresowi Ahmad Szalabi wcale nie jest powszechnie uznawany za przywódcę. Kongres jest dotowany przez USA i inne kraje zachodnie, a zatem polityk z tego kręgu pojawiłby się w Iraku już z etykietką zdrajcy. Ugrupowania szyickie mają dość duży posłuch; szyickie oddziały al Badr działają w Iraku cały czas, wzniecają większe czy mniejsze ruchawki. Wysłannicy kursują między Teheranem, gdzie jest siedziba ugrupowania szyickiego, a Irakiem. Tyle tylko że przywódca szyitów ajatollah al Hakim jest za utworzeniem w Iraku państwa muzułmańskiego. To spotka się z oporem ugrupowań świeckich, nie zgodzą się też Amerykanie.
Obawiam się, że interwencja USA spowoduje dezintegrację kraju na trzy części - szyicką, sunnicką i kurdyjską - albo tylko dwie - arabską i kurdyjską. To zdestabilizowałoby region.
Saddamowi udawało się utrzymywać Irak w ryzach, ale czy uda się to innym? Tym bardziej że z demokracją na Bliskim Wschodzie jest bardzo ciężko.
A czy islam jest do pogodzenia z demokracją? Coraz częściej i na Zachodzie, i wśród teologów muzułmańskich słychać głosy, że nie.
- Islam nie jest religią, którą można zepchnąć do domowych pieleszy. Zawsze był ściśle związany z polityką, z życiem społecznym. Błędem jest argumentowanie, że chrześcijaństwo też kiedyś miało większe znaczenie, a teraz jest sprawą prywatną każdego człowieka. W chrześcijaństwie nigdy nie istniały takie formy władzy jak w islamie. Prawo dane od Boga w chrześcijaństwie nigdy nie było powszechnie obowiązujące, a jeśli nawet, to na ograniczonych obszarach. Prawo muzułmańskie obowiązuje wszędzie i na nim, przynajmniej teoretycznie, ma się opierać państwo w islamie - państwo stworzone przez Boga, bo wynikające ze świętego prawa uznawanego za naturalne. Prawo muzułmańskie jest totalne. Jest taki argument, nie wiem, czy jest słuszny, natomiast sprawia wrażenie bycia słusznym w kontekście zdarzeń, z jakimi mamy do czynienia w świecie muzułmańskim. Teologowie fundamentalistyczni mówią: nie da się połączyć państwa muzułmańskiego z demokracją, socjalizmem czy kapitalizmem, bo jest ono stworzone przez Boga, a tamte zjawiska to dzieło człowieka.
To jak świat muzułmański wyobraża sobie idealne państwo i idealnego władcę?
- Idealnym władcą był prorok Mahomet. W państwie muzułmańskim to nie ludzie sprawują władzę, są tylko delegowanymi przez Boga zarządcami prawa. To sformułowana przez fundamentalistów teoria hakimii, tzn. sprawowania władzy przez Boga. Teologowie często wskazują, że zawiera elementy charakterystyczne dla demokracji, tzn. równość wobec prawa, istnienie ciał doradczych jak szura, czyli rada konsultacyjna, która została stworzona już przez Mahometa i mówi się o niej w Koranie. Tak wygląda ideał istniejący jednak bardziej w teorii niż w praktyce, bo poza czasami Proroka nigdy nie został wprowadzony w życie.
Dwie współczesne próby stworzenia takiego państwa zakończyły się fiaskiem - odizolowany Iran jest w zapaści gospodarczej, ma problemy z narkomanią i prostytucją, narasta sprzeciw wobec władzy kleru. O rządach talibów w Afganistanie lepiej nie mówić.
- To, co talibom wydawało się prawem muzułmańskim, było dalekie od ortodoksji. Elementy szarijatu wymieszano tam z warstwą lokalnego prawa zwyczajowego, przedmuzułmańskiego. Ograniczenia i zakazy talibów nie miały nic wspólnego z Koranem.
Z Iranem to nie jest takie proste. Irańczycy sami obalili szacha, bo nie podobało się im to, co robił, całkowity sekularyzm wprowadzany na siłę. Ale okazało się, że skrajny fundamentalizm też nie jest rozwiązaniem.
Dlatego niektórzy teologowie próbują powiązać współczesność z islamem. Początek tego prądu to koniec XIX w., tzw. modernizm muzułmański. Takie postacie jak Dżamal ad Din al Afghani (zm. 1897), filozof i teolog, twórca nurtu zwanego panislamizmem, czyli jedności wszystkich muzułmanów, czy Muhammad Abduh (zm. 1905), jego uczeń i współpracownik, próbowały brać z Zachodu to, co można zastosować w świecie muzułmańskim, przede wszystkim technologie. Całkowita sekularyzacja nigdzie się nie powiodła. W Turcji, której próbowano narzucić świeckość, dziś następuje odrodzenie nurtu muzułmańskiego.
Fiasko tych ideologii przyczyniło się do radykalizacji ugrupowań muzułmańskich, bo sekularyści obiecali: będzie tak jak na Zachodzie, a okazało się, że nie może być tak samo, zarówno od strony ekonomicznej, jak i ideologicznej. W świecie współczesnym nie można się izolować, wprowadzać niedostosowanych do współczesności zasad ekonomii muzułmańskiej. Ale można szukać drogi pośrodku.
Jak Zachód powinien się zachowywać wobec krajów muzułmańskich, żeby uniknąć błędów słonia w składzie porcelany? I jak jednocześnie stać na straży praw człowieka?
- Musimy z nimi rozmawiać i próbować zrozumieć ich kulturę. Oni wiedzą o nas dużo więcej niż my o nich. Ich wiedza, owszem, zawiera bardzo dużo stereotypów. Czasami włosy od nich stają dęba na głowie, ale im też włosy stają dęba, kiedy słyszą nasze stereotypy. Trzeba je zwalczać.
Muzułmanie są przekonani, że świat zachodni odszedł od Boga. To oskarżenie jest dużo ostrzejsze, niż nam się wydaje, bo w ich świecie przecież nie ma nic bez Boga. Nie istnieje pojęcie ateisty. Człowiek rodzi się muzułmaninem, musi wierzyć w Boga, bo Bóg jest. Jeśli nasza cywilizacja odchodzi od form religijnych, staje się domeną szatana.
My często dosłownie odczytujemy arabską retorykę, typową dla tej kultury. Bardzo mnie bawi, gdy Saddam mówi: "Rozniosę w pył wasze wojska", a potem ktoś zaczyna porównywać zasoby wojskowe Iraku i USA i konkluduje, że Saddam nie ma szans.
Niektóre nasze działania mogą wywrzeć skutek wprost przeciwny. Nie można na przykład, chcąc budować poparcie w tamtych krajach, wysyłać tam kobiet żołnierzy. To można zrobić w Libii, gdzie kobiety służą w armii, ale nie w Arabii Saudyjskiej, gdzie panuje skrajnie ortodoksyjna forma islamu. Wiem, że racje polityczne, ekonomiczne bywają niezwykle istotne, ale czasem arabistów, islamistów, czyli badaczy islamu, warto posłuchać, bo mogą mieć rację.
*Prof. Marek Dziekan jest wykładowcą w Katedrze Badań Wschodu Uniwersytetu Łódzkiego i w Zakładzie Arabistyki i Islamistyki UW, autorem wydanej właśnie "Historii Iraku".
Subscribe to:
Posts (Atom)